"Korea przywitała zespół ładną pogodą, temperatura wynosi około 20 stopni Celsjusza. Jest przyjemnie jak w Polsce w miniony weekend" - powiedział PAP dyrektor drużyny narodowej Konrad Paśniewski, który już we wtorek przyleciał do Azji, wraz z reprezentacyjnym kucharzem Tomaszem Leśniakiem i odpowiedzialnym za sprzęt Wiesławem Ignasiewiczem.

Reklama

W środę do koreańskiej stolicy przyleciało 18 piłkarzy; łącznie ekipa biało-czerwonych liczy 30 osób. Dopiero w czwartek "zameldują" się Smuda, Błaszczykowski, Brożek, odpowiedzialny za kontakty z mediami Tomasz Rząsa oraz lekarz kadry Mariusz Urban i jeden z masażystów. Ze względu na usterkę samolotu nie wyruszyli we wtorek z Krakowa do Frankfurtu nad Menem, skąd reprezentacja odlatywała do Korei Płd.

W godzinach popołudniowych czasu miejscowego polscy piłkarze przeprowadzą pierwszy trening. "Zdecydowaliśmy, że nie pojedziemy na stadion do ośrodka szkoleniowego, które zaproponowali nam Koreańczycy, tylko zajęcia odbędą się obok hotelu. Boisko jest niepełnowymiarowe, ale w zupełności wystarczy na rozruch. Lepiej poruszać się na małym placu, niż siedzieć w pokojach. Nie będziemy jechali 40 minut autokarem w jedną stronę... Niestety, takie są tutaj odległości" - przyznał Paśniewski, który wizytował miejsca zakwaterowania i boiska w poprzednim tygodniu.

"Przyjechałem z menu przygotowanym przez Tomka Leśniaka. Koreańczycy spisali się świetnie, zapewnili, że mają przygotowane wszelkie produkty. Jedynie dwa gatunki ryb sprowadzili z Australii. Dlatego nic nie przywoziliśmy z Polski. Nie ma obaw też o wodę, poprosiliśmy o zafoliowane zgrzewki" - dodał dyrektor reprezentacji.

Polacy zagrają w piątek z Koreą Płd., a 11 października zmierzą się w niemieckim Wiesbaden z Białorusią. Ze względu na kłopoty zdrowotne, z wyjazdu na kontynent azjatycki zrezygnowali m.in. Łukasz Piszczek, Wojciech Szczęsny, Ludovic Obraniak i Arkadiusz Głowacki.