"Rzeczpospolita": Polscy piłkarze pojechali na mistrzostwa Europy, by rywalizować z najlepszymi, a przegrali nawet z rezerwową drużyną Chorwacji. Porażkę z Niemcami można zrozumieć, remis z Austrią wytłumaczyć, ale kompromitującej postawy w trzecim meczu już nie. Polacy mieli jeszcze teoretyczne szanse na awans, a grali tak, jakby im na tym nie zależało. Bagaże spakowane, zakupy zrobione, wczasy wykupione, w środę wyjeżdżamy. <Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało>. A właśnie, że się stało. Znowu się z nas śmieją i nawet na wczasy do Chorwacji nie warto jechać, bo nas będą palcami pokazywali, jako największych nieudaczników mistrzostw Europy. Nie było w tym turnieju drużyny gorszej niż Polska.

Reklama

"Gazeta Wyborcza": Miała być walka o ćwierćfinał, a wyszedł najgorszy mecz na Euro 2008, w którym piłkarze Leo Beenhakkera przypomnieli nam poziom ze spotkań z Finlandią (1:3) i Armenią (0:1). W rezerwowym składzie Chorwacja wygrała bez trudu. To już koniec męki polskich piłkarzy, którzy udowodnili sobie i swoim kibicom, że nie mają nic wspólnego z poziomem wymaganym na mistrzostwach Europy. Źle zagrali wszyscy, oprócz Artura Boruca. Nawet Roger Guerreiro. Niemoc, brak elementarnych umiejętności były wręcz szkokujące. Kilku piłkarzy pokazało poziom drugoligowy. A wszystko to w meczu ostatniej szansy, z rywalem grającym rezerwami i bez specjalnej motywacji, bo Chorwaci już przed meczem wiedzieli, że w ćwierćfinale grają z Turcją.

"Polska": Mieliśmy być najlepszą drużyną Euro. Byliśmy najgorszą. Wczoraj ograli nas nawet rezerwowi piłkarze Chorwacji. Normalnie po takiej klęsce każdy trener podaje się do dymisji. Niestety, nie Leo Beenhakker. Leo wciąż uważa, że uczynił u nas cud. A fakty są bezlitosne: mamy 27. miejsce na świecie, 16. w Europie, a najlepszy polski piłkarz to Brazylijczyk... Jeśli na Euro 2012, które odbędzie się w Polsce i na Ukrainie, chcemy oglądać zwycięstwa naszych, a nie kompromitację, w piłce musi się zmienić wszystko. Przede wszystkim odejść musi prezes PZPN Michał Listkiewicz, który utrzymuje piłkarski skansen. Miliony złotych zamiast na pensje dla bossów i pseudozawodowych piłkarzy muszą iść na szkolenie dzieci. Nie wystarczą też same boiska, które buduje rząd. Trzeba opracować system wyszukiwania i szkolenia młodych talentów. Zamiast transferów marnych obcokrajowców, więcej miejsc w klubach muszą zająć Polacy. Tylko w ten sposób możemy odbić się od dna.