Artur Boruc lecąc do Irlandii Północnej zdawał sobie sprawę, że to będzie dla niego trudne spotkanie. Na protestanckich fanów gospodarzy grający w katolickim Celticu Glasgow Polak działa jak czerwona płachta na byka.
>>>Klęska w Belfaście. Gorzej być nie mogło!
Od początku każdy kontakt z piłką "Borubara" spotykał się z przeraźliwymi gwizdami ze strony miejscowej publiczności. Nasz bramkarz najwyraźniej nie wytrzymał ciśnienia. Bronił fatalnie. Popełnił błędy przy każdej ze straconych bramek, a przy trzeciej skompromitował się niczym junior.
W efekcie nasza drużyna przegrała w Belfaście 2:3. To nie pierwszy fatalny występ Boruca w kadrze. Poprzedni zaliczył w eliminacyjnym meczu ze Słowacją. Wtedy również przegraliśmy po jego fatalnej interwencji. W sobotę ten koszmar się powtórzył.