W zasadzie tylko początek sezonu mieli kiepski. Przegrali z Zenitem w Superpucharze Europy, mieli kilka wpadek w lidze. Ale potem poszło już z górki. Wszechstronność Rooneya, przebłyski Ronaldo, podania Carricka, zgranie Vidicia z Ferdinandem… - nawet porażka 1:4 z Liverpoolem nie sprawiła, że niektórzy rywale przestali marzyć o takim składzie. "Trudno mi kibicować Manchesterowi, ale kilku ich zawodników było naprawdę niesamowitych. W plebiscytach głosowałem na Vidicia. Koleś cały sezon był nie do przejścia" - powiedział pomocnik Liverpoolu Steven Gerrard.

Reklama

Manchesterowi do zdobycia tytułu wystarczył remis w sobotę z Arsenalem. I oczywiście był remis. Bez problemów. "To było chyba najdłuższe 90 minut w moim życiu" - powiedział potem uśmiechnięty Ferguson, który śrubuje swój nieprawdopodobny rekord 11 tytułów mistrzowskich z jednym klubem. "Nie chcę jeszcze przechodzić na emeryturę. Kiedy to nastąpi? Organizm mi powie. Miejmy nadzieję, że nie wcześniej niż za pięć lat".

Czy to oznacza pięć lat sukcesów? Wszystko na to wskazuje. Manchester zdobył tytuł jako młoda drużyna. A w obwodzie pozostają jeszcze młodsi i wcale nie mniej utalentowani - Rafael czy Federico Macheda. "Nie wiem, dlaczego mielibyśmy nie kontynuować naszej passy. W tym roku mamy prawdopodobnie najlepszą drużynę w historii klubu. A w przyszłości będziemy jeszcze lepsi. Już widzę kilku moich następców" - powiedział Ryan Giggs.

Kiedy jednak zdobywa się mistrzostwo, po co dyskutować o przyszłości? Bohaterowie sezonu koncentrowali się na zabawie. Po spotkaniu z Arsenalem część piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego Czerwonych Diabłów poszła z pucharem za mistrzostwo do restauracji w centrum miasta. Było wino, śpiewy („Glory, Glory Man United”), no i oczywiście ekscesy. "Oj, już nie mówmy o tym" - uśmiechał się Ronaldo. "Najważniejsze, że się nie zmieniamy. Nasza mentalność pozostaje taka sama. Mamy wygrywać. Dlatego kocham ten klub".

Reklama

Na koniec przypomnienie - bramkarzem Manchesteru jest Tomasz Kuszczak. To znaczy Ferguson lubi wpisywać go do protokołów meczowych. Ale jak by nie patrzeć - Polak mistrzem Anglii. Brzmi dumnie - na pewno. Ale może, zważywszy na okoliczności (Kuszczak wystąpił w tym sezonie w trzech meczach), i nieco absurdalnie?