Polacy grają w Moskwie bez wiary we własne możliwości, wyglądają tak bezsilnie, jak nie wyglądali od lat. Widać wyraźnie, że brakuje im nie tylko kontuzjowanych Mariusza Wlazłego (jednak jest bezcenny dla naszej kadry) i Piotra Gruszki (pierwszy raz od 10 lat nie uczestniczy w ważnej imprezie), ale także sił i dynamiki. Prognozy po Memoriale Wagnera były jednak słuszne - selekcjoner przesadził z obciążeniami fizycznymi, jego zawodnicy są ospali, grają słabo.
Pierwszego seta Finowie wygrali gładko, ale w drugiej partii wydawało się, że mogą poprawić nastroje polskim kibicom. Walcząc dramatycznie z własną słabością i niemocą, doprowadzili do dramatycznej końcówki. Gdyby sędziowie byli przychylniejsi - mogliśmy wygrać tego seta. Gdyby nie nieporozumienia i proste, dziecinne wręcz błędy naszych siatkarzy - mogliśmy obronić przynajmniej dwa ataki Finów więcej. Niestety, obrazek leżącego na łopatkach Łukasza Kadziewicza najlepiej oddawał przebieg wydarzeń. Nasz środkowy ratował w końcówce drugiej partii odbitą od siatki piłkę, ale potem mógł tylko bezsilnie patrzeć, jak ta spada na parkiet pomiędzy Michała Winiarskiego i Grzegorza Szymańskiego... - pisze DZIENNIK.
Trzeci set nie miał już historii - Skandynawowie grając spokojnie i nie popełniając błędów wypunktowali Polaków. Tak rozbitego zespołu, tak załamanego Raul Lozano jeszcze nie widziałem. A przecież teraz czekają naszą kadrę mecze z Bułgarami i Włochami, których odpuścić nie można. Szans na awans do półfinału już wprawdzie nie ma, ale ważny może okazać się każdy dodatkowy punkt w rankingu FIVB. Jeśli kompromitacja naszej reprezentacji będzie trwać, nawet znajomości szefów związku mogą nie pomóc uzyskać dzikiej karty na grudniowy Puchar Świata. A to znacznie utrudni drogę do igrzysk olimpijskich. Drogę, która wydawała się stosunkowo prosta, a teraz sprawia wrażenie wąskiej, śliskiej ścieżki nad samą przepaścią.
Mistrzostwa Europy są już - tradycyjnie niejako, choć dla wicemistrzów świata żadne to pocieszenie ani usprawiedliwienie - przegrane. Teraz czas walczyć, by nie skończyły się gigantyczną kompromitacją. Stawką nie jest już medal, ale zachowanie twarzy i sporych szans na Igrzyska.