Dziadek skoczka jest pełen podziwu dla naszych lekarzy. "W pierwszej chwili, po upadku, nawet go nie poznałem. Bałem się, że to się skończy o wiele gorzej, a wiem, co mówię" - wspomina Raszka, przez wiele lat najlepszy czechosłowacki skoczek narciarski. Raszka, jako pierwszy Czech, zdobył złoty medal olimpijski - podczas igrzysk olimpijskich w Grenoble w 1968 roku.
Rodzina Mazocha przeprowadziła się do Pragi, by być blisko zawodnika. Jego rehabilitacja potrwa na pewno kilka miesięcy. Dziadek skoczka ma nadzieję, że jego wnuk wróci do sportu. Sam Mazoch chce, by stało się to jak najszybciej. "Nie chciał nawet czekolady, powiedział, że musi trzymać wagę" - zdradza Raszka.
Rodzina zapowiada, że nie będzie zakazywać Mazochowi skoków. "Decyzję podejmie sam" - mówi mama sportowca, Vera.
Mazoch nie pamięta ostatnich dwóch tygodni i jest prawie pewne, że nigdy sobie ich nie przypomni. Nie pamięta też samego upadku 20 stycznia, podczas konkursu Pucharu Świata w Zakopanem.
Po wyjściu z progu spadł na zeskok. Odbił się kilkakrotnie od zbitego śniegu i stracił przytomność. Po 10 dniach leczenia w Krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim w środę został przewieziony na rehabilitację do stolicy Czech.