Tuż po godzinie 19. Adam Małysz na Wielkiej Krokwi w Zakopanem oddał ostatni skok w karierze. W imprezie pożegnalnej Skok Do Celu - Adam's Bull's Eye rywalizowano symbolicznie, a na skoczni panowały bardzo trudne warunki. Organizatorom nie udało się przeprowadzić zaplanowanego konkursu w specjalnej formule - skoków do celu. Plany pokrzyżowała aura. W Zakopanem na pół godziny przed rozpoczęciem imprezy zaczął padać gęsty, mokry śnieg, który zasypywał tory najazdowe. Ich czyszczenie przy pomocy odkurzaczy i szczotek nie dawało pożądanych efektów.

Reklama

Obecny pod Wielką Krokwią Piotr Fijas powiedział, że w tych warunkach przeprowadzenie zawodów będzie niezwykle trudne. "Wprawdzie, gdy byłem zawodnikiem, to tego nie próbowaliśmy, ale z wieloletniego doświadczenia wiem, że trafić w wyznaczony punkt jest trudno, szczególnie przy takiej pogodzie. To jest wręcz niemożliwe" - ocenił trzykrotny olimpijczyk (Lake Placid 1980, Sarajewo 1984 i Calgary 1988). Po prawie dwóch godzinach oczekiwania zdecydowano, że zawodnicy zjadą z buli Krokwi i wszyscy wezmą udział w uroczystości pożegnania.

"Niebiosa nie chcą, żeby pan Adam Małysz zakończył karierę sportowca. My też tego nie chcemy" - zwrócił się do skoczka prezydent Bronisław Komorowski, który wraz z małżonką oczekiwał na rozpoczęcie konkursu. "Pragniemy dzisiaj panu podziękować za wszystkie piękne wzruszenia, za poczucie dumy, które wiązało się zawsze z każdym pańskim sukcesem. A było poczuciem dumy wszystkich w Polsce. Dlatego cała Polska żegna pana Adama Małysza wąsami. Żegnają pana także wąsy prezydenckie. Cała Polska żegna gorącym biciem wszystkich polskich serc i chciałem zapewnić pana, że tak jak dziś, w sposób mądry i piękny, Zakopane obdarzyło pana honorowym obywatelstwem, tak ma pan to obywatelstwo we wszystkich polskich sercach. Dziękujemy" - dodał prezydent.

Tysięcy kibiców, którzy przez kilka godzin w padającym mokrym śniegu czekali na rozpoczęcie konkursu, Małysz nie mógł zawieść. Gdy dowiedział się, że warunki atmosferyczne około godziny 19. ulegną poprawie, zdecydował, że, nawet wbrew sugestiom jurorów, odda ostatni w karierze skok. Dokładnie o 19.12 stanął na rozbiegu Wielkiej Krokwi. Skakał jako ostatni, jego próba była najlepsza, wylądował w granicach 120 m. Po lądowaniu zaproszeni na benefis zawodnicy utworzyli z nart szpaler, pod którym przejechał bohater wieczoru. W trudnych warunkach na skok nie zdecydowali się jednak wszyscy. Zrezygnowali Austriacy Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer, Norweg Bjoern Einar Romoeren, Fin Matti Hautamaeki oraz Niemiec Martin Schmitt. Jak tłumaczyli - obawiali się kontuzji.

Reklama

Po swojej próbie Małysz powiedział, że mimo trudnych warunków i na własne ryzyko musiał to zrobić. "Tak, gdyż moim kibicom to się po prostu należało" - stwierdził. W oczekiwaniu na poprawę pogody na scenie ustawionej na wybiegu skoczni występowali artyści: Wilki, Brathanki, Blue Cafe, Kasia Wilk, Bracia, Zakopower, Pectus oraz Papa D