Adam Małysz, choć tak jak osiem lat temu przegrał z Simonem Ammannem, nie krył radość i wzruszenia po zakończeniu konkursu skoków w Whistler. "Łzy poleciały mi z oczu, gdy po swoim skoku zobaczyłem na tablicy, że prowadzę. Cieszę się, że mogłem zacząć, miejmy nadzieję, tę wspaniałą serię dla polskich sportowców" - mówił w rozmowie z dziennikarzem TVP.
Jeden z najbardziej utytuowanych skoczków w historii przyznał, że przed wyjazdem do Vancouver czuł ciążącą na nim odpowiedzialność. Teraz jednak po prostu jest szczęśliwy. "Cieszę się bardzo, że jestem jakimś tam procentem tych medali zdobytych dla Polski i mogę coś swojego dorzucić do tej klasyfikacji" - mówił.
Przyznał też, że zwycięzca konkursu, Szwajcar Simon Ammann, jest w tym sezonie bardzo mocny, ale przy tym bardzo sympatyczny.
Adam Małysz zdobył srebrny medal w olimpijskim konkursie na normalnej skoczni w Whistler. Przed nim jeszcze indywidualny konkurs na dużej skoczni. "Jestem niezmiernie dumny z tego, że mogłem tak godnie reprezentować Polskę. A na dużej skoczni na pewno będzie więcej luzu" - mówił już kilka godzin po zakończeniu konkursu.