Pod okiem pracującego z naszą reprezentacją Hannu Lepistoe nie tylko nasz najlepszy skoczek narciarski znów odnosi spektakularne sukcesy. Postępy robią również jego młodsi koledzy z reprezentacji. Pierwszym sygnałem był konkurs podczas mistrzostw świata w Sapporo, gdzie w wyniku katastrofalnego występu Roberta Matei straciliśmy szansę na brązowy medal drużynowo.
Latem nasz zespół niespodziewanie dla wszystkich zajął drugie miejsce w Pucharze Narodów. Przegraliśmy tylko z Austriakami, wyprzedzając między innymi uchodzących do tej pory za mocniejszych od nas Niemców, Szwajcarów czy Finów. Małysz twierdzi, że reprezentację Polski stać na powtórzenie tego sukcesu również zimą.
"Spokojnie. Myślę, że mamy teraz takich chłopców, których stać na bardzo dużo. Do tej pory zawsze cieszyliśmy się z dobrych występów pojedynczych zawodników. Teraz jesteśmy w stanie stworzyć zespół, który będzie walczyć o medale" - przekonuje najlepszy polski skoczek.
"Po tym, jak wygrałem jeden z letnich konkursów, nabrałem przekonania, że również jako drużyna będziemy się liczyć w stawce" - dodaje Kamil Stoch.
Pierwszą okazję urzeczywistnienia odważnych deklaracji będą mieli Polacy już w piątek podczas konkursu drużynowego w Kuusamo. Oprócz Stocha i Małysza wystąpią Maciej Kot oraz Piotr Żyła. Czy rzeczywiście nasza drużyna jest taka mocna, by stanąć na podium? Podczas zawodów drużynowych zazwyczaj martwiliśmy się, czy Polacy wejdą do serii finałowej albo czy fantastyczne skoki Małysza wyciągną nas na siódme miejsce.
"Zespół jest mocniejszy, niż był sezon czy dwa sezony temu. Za dwa dni okaże się, na jakim rzeczywiście jesteśmy poziomie. Wyjeżdżamy do Finlandii dobrze przygotowani i z nadziejami na dobry występ" - ocenia Łukasz Kruczek.
Drugi trener polskiej reprezentacji nie dziwi się pewności naszych kadrowiczów. "Zrealizowaliśmy cały program przygotowań, testy wypadają korzystnie. Chłopcy nieustannie porównują się z Adamem i widzą, jak są przygotowani" - tłumaczy.
Dzień później rywalizację o piątą w karierze Krzyształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata rozpocznie Małysz. Najlepszy zawodnik poprzedniej zimy spokojnie czeka na pierwszy konkurs indywidualny. Nic dziwnego, w końcu to już 14. sezon w jego karierze...
"Wielkie emocje były dzisiaj w samochodzie, bo nie wiedzieliśmy, czy zdążymy na czas przyjechać do Warszawy. Jazda zaśnieżonym odcinkiem drogi między Wisłą a Katowicami to była katorga" - mówił wczoraj Małysz po trwającej 6 godzin podróży do stolicy.
Dziś o godzinie 10.45 razem z resztą kadry poleci do Finlandii. "Pierwszy konkurs nie wyłoni jeszcze najmocniejszych zawodników, to zawsze jest loteria. Nie czuję się faworytem, bo przecież nie ja byłem najlepszy latem. To zwycięzca letniej Grand Prix Thomas Morgenstern powinien być faworytem" - uważa mistrz.