Losowanie rozpoczynającego się w poniedziałek turnieju na zielonej mączce (pula nagród 1,34 mln dol.) sprawiło, że pierwszą rywalką Agnieszki rozstawionej z numerem 11 będzie Marta. Jedyne Polki w turnieju staną po przeciwnej stronie kortu prawdopodobnie już dziś wieczorem polskiego czasu.
"To pechowe losowanie, widzę w tym pojedynku same minusy" - mówi Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki, który od kilku tygodni jej amerykańskie występy śledzi z Europy. Towarzyszy młodszej córce Urszuli, która walczy o punkty WTA w niższej rangi imprezach - obecnie we francuskim Saint–Malo.
Mecz Agnieszki i Marty ma jednak jedną dobrą stronę - to gwarancja, że Polka znajdzie się w II rundzie. Z psychologicznego punktu widzenia nie będzie to łatwe doświadczenie, bo obie dziewczyny są bardzo zaprzyjaźnione. Z Amelia Island, gdzie odbywał się poprzedni turniej, przyjechały do odległego o 370 km Charleston jednym samochodem.
"Atmosfera między nimi jest idealna. Razem trenują, chodzą na zakupy. Ale to nie będzie miało wpływu na grę. Na korcie dadzą z siebie wszystko, wygra lepsza" - mówi trener Marty, Paweł Ostrowski, który wraz ze swoją podopieczną przebywa w Charlestonie.
Faworytką spotkania jest 16. na świecie Radwańska, którą w rankingu dzieli od drugiej z Polek 71 miejsc. Krakowianka była lepsza w jedynym dotychczas meczu, który rozegrały. W sierpniu 2007 r. pokonała na twardym korcie w Sztokholmie Domachowską 6:0, 6:3. Potem odniosła pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju WTA.