Kubica liczył, że w dzisiejszym wyścigu uda mu się wskoczyć na podium. "Lubię ten tor. Jest szybki i można tu wyprzedzać" - opowiadał Polak. Bardzo dobrze znał tor imienia Gillesa Villeneuve'a. W zeszłym roku jeździł na nim i radzi sobie znakomicie.

Reklama

Jednak dziś Polaka dopadł straszliwy pech. Na 27. okrążeniu zahaczył przednim skrzydłem bolidu o tylne koła Toyoty prowadzonej przez Włocha Jarno Trullego. Polak momentalnie stracił panowanie nad samochodem - wypadł z toru i z wielką prędkością uderzył o ścianę.

Rozpędzony bolid odbił się od bandy i kilkakrotnie koziołokował. Choć wypadek wyglądał dramatycznie, to Kubica wyszedł z niego cało. Lekarze podejrzewają, że ma tylko złamaną nogę.