"Bolały ją a to plecy, a to kolana, ciągle miała problemy z oddychaniem. Przed igrzyskami zdarzało się, że przez te dolegliwości spała na siedząco. Po igrzyskach przeszła operację przepukliny, nie trenowała, więc przez jakiś czas wszystko było ok. A potem znowu zaczęła mieć duszności, znowu musiała przerywać treningi" - mówi znajoma, również lekkoatletka, która nie chce ujawnić swojego nazwiska.

Reklama

"Zrobiła rezonans magnetyczny, zrobiła USG. Słyszała różne diagnozy - że żebro uciska płuco, że uciska mięsień. Chyba na obozie w Cetniewie zrobiła w końcu rezonans magnetyczny. Po tym obozie pojechała do lekarza, żeby coś z tym zrobić. Żadnego lekarza akurat nie było, byli na wczasach byli" - relacjonuje.

Kamila postanowiła, że pojedzie na obóz do Portugalii. Co wydarzyło się w portugalskim Santo Antonio, gdzie trenuje grupa naszych lekkoatletów? "Przez pierwsze 10 dni obozu Kamila czuła się dobrze. Potem z każdym dniem coraz gorzej" - opowiada dyskobolka Wioletta Potępa, przyjaciółka Skolimowskiej, która cały czas jest w Santo Antonio.

"Wiecznie się dusiła, kichała, kaszlała, prychała, nie mogła oddychać. Więcej zajęć przesiedziała niż przetrenowała. We wtorek spuchła jej noga. Poszła na masaż, twierdziła, że czuje się lepiej. Ale w środę znowu było źle. Rano nie przyszła na trening. Spała. Po południu zjawiła się na zajęciach, przetruchtała 60 metrów, usiadła na ławeczce w siłowni i zemdlała" - opowiada Potępa.

Zanim przyjechała karetka, na chwilę odzyskała przytomność. Dramat nastąpił w szpitalu w Santo Antonio. Po 10 minutach przyjechała na sygnale karetka reanimacyjna. Reanimacja trwała godzinę. "Lekarka przyszła do nas, powiedziała, że niestety, nie udało się" - mówi Potępa.

Reklama

Kamila Skolimowska zostanie pochowana w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach, najprawdopodobniej w przyszły czwartek.