Trener był wyraźnie zaskoczony, że sprawa, która była tematem poufnej rozmowy z prezesem PZPN Grzegorzem Latą ujrzała światło dzienne w jednej z poniedziałkowych gazet. "Poprosili mnie tylko o pomoc techniczną - na przykład analizę obecnego składu przed następnym sezonem. Nie wiązałoby się to z żadnym kontraktem, żadnymi pieniędzmi. Byłaby to tylko pomoc dla klubu, który mam we krwi" - wyjaśnił Beenhakker.
"Podkreśliłem w rozmowie z władzami zespołu, że muszą pamiętać o moich obowiązkach selekcjonera reprezentacji Polski. Przed wyjazdem do Portugalii spotkałem się z prezesem Latą w cztery oczy i wyjaśniłem mu sytuację. Obiecał się zastanowić i porozmawiać ze mną po przyjeździe do Portugalii we wtorek. Jak widzicie gram całkowicie w otwarte karty - zarówno z Feyenoordem, jak i PZPN" - dodał szkoleniowiec.
>>>Leo chce być trenerem i dyrektorem
Fakt, że treść rozmowy znalazła się jakimś sposobem w prasie nazwał "brudną grą prowadzoną za moimi plecami". Był wyraźnie zły, bowiem, jak sam podkreślił, często musi wyjaśniać doniesienia prasowe, które są nieprawdziwe. "Sprawy wokół mojej osoby zbyt często podlegają manipulacji" - powiedział.
Beenhakker dodał, że jego jedynym szefem jest Lato i to właśnie najpierw z nim zamierza nadal omawiać wszelkie kwestie. Prezes będzie w Portugalii we wtorek i Holender liczy na konstruktywną rozmowę. Wychodząc ze stadionu po porannym treningu powiedział jednak "mam tego dosyć".
Zdaniem wiceprezesa PZPN ds. szkoleniowych Antoniego Piechniczka nie ma obecnie powodu, by zajmować się ewentualną pracą Leo Beenhakkera w holenderskim Feyenoordzie Rotterdam.
"Warunki pracy selekcjonera reguluje i ustala prezes związku i zarząd. I tyle w tej kwestii. Trzeba ze spokojem patrzeć w przyszłość i skupić się na przygotowaniu kadry do walki o finały MŚ. Do końca eliminacji zostało kilka miesięcy, przed nami ważne mecze, które można i trzeba wygrać. Bo awans z pierwszego miejsca w grupie nadal jest możliwy. Zasmucać może tylko fakt, że przy okazji zgrupowań naszej reprezentacji wychodzą takie kwestie" - dodał Piechniczek.