"Nie wiem co się stało" - mówi DZIENNIKOWI znany holenderski dziennikarz z prestiżowego magazynu „Voetbal International” Chris Tempelman."Wszyscy spodziewali się, że przystąpi od razu do działania, pojawi się na treningu, albo przynajmniej w budynku klubowym. Tymczasem go nie było".

Reklama

>>>"Dla Beenhakkera najważniejsza jest Polska"

Co więcej selekcjonera reprezentacji nie było także na De Kuip podczas najważniejszego meczu sezonu - z Ajaksem Amsterdam w niedzielę. "Kamery telewizyjne pokazały jak Leo siedzi na trybunach podczas meczu NEC Nijmegen z Herenveen" - opowiada dziennikarz. "Zostało to odebrane co najmniej ze zdziwieniem. W końcu w tym samym czasie w Rotterdamie trwał najważniejszy dla każdego kibica Feyenoordu mecz. Prawdopodobnie umówił się jednak w Nijmegen z Mario Beenem, który od przyszłego sezonu będzie szkoleniowcem w Feyenoordzie. Chcieli omówić kilka kwestii, na przykład transfery. Been prawdopodobnie będzie chciał wziąć ze sobą do Rotterdamu dwóch czy trzech zawodników. Prawdopodobnie poprosił Don Leo, by im się przyjrzał".

Tempelman nie ukrywa, że w Holandii nikt właściwie nie zastanawia się nad tym, że Beenhakker pracuje dla reprezentacji Polski. Nikogo to specjalnie nie oburza. "Zrozumcie nas, ale w Holandii nikt się nie zajmuje waszą reprezentacją, to w ogóle nie jest nasz interes. Wyobrażam sobie jednak, że w Polsce jego decyzja postawiła sporo znaków zapytania. On sam, jak i działacze Feyenoordu cały czas podkreślają nieoficjalny charakter tej pracy. Rozumiem więc, że musi was dziwić fakt, że Leo pojawia się na całkowicie oficjalnej konferencji prasowej".

Reklama

>>>Lato: Nie tak sie umawiałem z Beenhakkerem

Cały czas nie jest do końca jasny zakres obowiązków, jakimi obciążony będzie Beenhakker. Tempelman dowcipnie komentuje tę sytuację. "Słowo >doradca< ma bardzo szeroką definicję. Myślę, że specjalnie tak to Beenhakker wymyślił, by nie można mu było zarzucić, że za cokolwiek ponosi odpowiedzialność. Przyznam szczerze, że zarówno ja, jak i inni sądzimy, iż po sezonie Leo dostanie już bardzo konkretną i całkowicie oficjalną ofertę pracy w Rotterdamie. Nie do końca wierzę też, że Beenhakker zajmuje się Feyenoordem za darmo.Oficjalnie na pewno żadnych pieniędzy nie dostaje, ale pewnie na jakiś bonus może liczyć".