Do przerwy Fabiański był bohaterem - obronił w kilku niezwykle groźnych sytuacjach. W 10. minucie Polak uratował swój zespół od utraty bramki. Wygrał pojedynek sam na sam z Benayounem, odbita piłka trafiła jeszcze do Arbeloy, ale Polak rzucił mu się pod nogi i zażegnał niebezpieczeństwo. Potem "Fabian" obronił kapitalny strzał Fernando Torresa i jeszcze kilka równie groźnych piłek. Do przerwy goście prowadzili 1:0.

W drugiej połowie rozpoczęła się prawdziwa kanonada. Kolejne trzy gole dla Arsenalu zdobył niesamowity Arszawin. Fabiański, chociaż robił, co mógł, wpuścił cztery gole. Dwie bramki wpadły w... 90. minucie! Najpierw Anfield Road uciszył Arszawin, potem do wyrównania na 4:4 doprowadził Yossi Benayoun.

Liverpool FC - Arsenal Londyn 4:4 (0:1)
Bramki: Torres 49 , 73 , Benayoun 56 , 90 - Arszawin 36 , 67 , 70 ,90




Reklama