Carlo Ancelotti i Arsene Weger uważają go za najlepszego bramkarza na świecie. Gordon Strachan za żadne skarby świata nie oddałby go z Celticu. Ale Boruc ma znacznie niższa samoocenę, a przynajmniej takie stwarza pozory.
Prawda jest jednak taka, że polskiego bramkarza zupełnie nie obchodzi opinia innych, dlatego nie ma żadnych wyrzutów sumienia, gdy przyłapią go na paleniu cygar, popijaniu piwa, czy spacerze ze swoja nową partnerką. Może też pozwolić sobie na wypowiedzi, które innym piłkarzom raczej nie przeszłyby przez gardło.
"Doskonale rozumiem ludzi, którzy uważają, że futbol to głupia gra. 22 facetów biegających za piłką - to może wyglądać dziwnie" - mówi Boruc.
"Powiem wam jeszcze coś. Mam głupią pracę. Wyobraźcie sobie taką sytuację - mój syn wraca do domu cały brudny, a ja nie mogę mu nawet zwrócić uwagi, bo powie: Daj spokój tato, przecież ty cały dzień tarzasz się w błocie" - dodaje.