"Nie ma mowy o żadnych karach. Na treningach bywa różnie. Wszyscy wrzeszczą i krzyczą, dochodzi do kłótni. To nie było coś, czego bym wcześniej nie widział" - mówi Strachan o kłótni swoich podopiecznych.
Boruc i McGeady nie należą do "grzecznych chłopców". O aferach z udziałem bramkarza reprezentacji Polski słyszała chyba każda osoba w naszym kraju. Golkiper zanotował obniżkę formy, rozstał się z żoną, pił i palił na oczach wszystkich. Do tego stopnia wyprowadził Strachana z równowagi, że ten kazał mu przyjeżdżać do klubu na dodatkowe treningi.
McGeady z kolei głośno skrytykował w szatni trenera, za co został odsunięty od zespołu i musiał zapłacić karę w wysokości połowy miesięcznych zarobków.
Artur Boruc wciąż chodzi podminowany. Kilka dni temu poważnie pokłócił się na treningu z kolegą z Celtiku, Aidenem McGeady. Według szkocich mediów doszło do rękoczynów. Sprzeczkę bagatelizuje menedżer Celtów Gordon Strachan. "Nie takie rzeczy już na zajęciach widziałem" - oznajmił i zapowiedział, że nie zamierza karać swoich zawodników.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama