Polskie środowisko piłkarskie jest oburzone wywiadem jakiego udzielił Jan de Zeeuw "Dziennikowi Gazecie Prawnej". Dyrektor piłkarskiej reprezentacji Polski ujawnił w nim kulisy kadry. Całą winę za kompromitację reprezentacji w eliminacjach do mistrzostw świata w 2010 roku zwalił na piłkarzy i działaczy PZPN.
>>>Imprezy i alkohol wykluczyły nas z mundialu
"Skoro w reprezentacji było tak źle jak opowiada Jan Truskawka (tak nazywa de Zeeuwa Greń), to czemu ani on, ani Leo Beenahkker nie reagowali? Jeśli faktycznie tak było - choć ja w to nie wierzę - to czemu taki wielki trener i profesjonalista jak <Don Leo> nie zrobił z tym porządku?" - pyta Greń.
Według działacza PZPN, to co powiedział de Zeeuw w wywiadzie, nie jest prawdą. "On i Leo próbują zwalić na kogoś winę. Tyle czasu milczeli a teraz nagle jak już jest pozamiatane, to na szczerość im się zebrało. Śmiechu warte. Zmyślone historyjki opowiadają" - mówi Greń.
Ale nie tylko piłkarzom się oberwało od de Zeeuwa. Były dyrektor piłkarskiej reprezentacji Polski uważa, że zawodnicy mogli brać przykład z działaczy Związku, którzy podczas zgrupowań kadry "za kołnierz nie wylewali". Dlatego reprezentacja mieszkała w innym hotelu niż panowie z futbolowej centrali.
"No nie jeszcze z nas alkoholików robi" - denerwuje się Greń. "To że jeden czy drugi człowiek z PZPN wypije kieliszek wina nie znaczy, że od razu zatacza się pijany jak bela. A może Leo wyganiał nas do innych hoteli, bo też bawił po nocach i nie chciał, żeby ktoś z nas widział, co dzieje się w kadrze?" - pyta ironicznie członek zarządu PZPN.
Greń cieszy się, że Leo już nie poprowadzi więcej biało-czerwonych. "On nam przynosił tylko wstyd. Z jego drużyny po występie w Mariborze wszyscy się śmiali. Teraz mamy trenera tymczasowego. Liczę, że Stefan Majewski przywróci nam dumę i że w meczach z Czechami i Słowacją nie będziemy musieli się wstydzić" - kończy Greń.