>>>Zobacz, ile zarobiła nasza królowa nart
Występ w Falun był już tylko formalnością, bo sprawa Kryształowej Kuli rozstrzygnęła się wcześniej - sugeruje Majdić.
"Po pierwsze trasy w tym mieście nie są dla mnie. Po drugie finał PŚ był przede wszystkim stylem dowolnym, a ja jestem mocna w klasyku. Po trzecie system punktacji w finale PŚ stawia sprinterki na straconej pozycji" - tłumaczy narciarka i dodaje, że w biegach trzeba wybierać - albo sprint, albo ściganie się na dystansach.
Majdić to sprinterka, Justyna Kowalczyk postawiła na dystanse i wygrała. "Za metą wyściskałam Justynę serdecznie i naprawdę szczerze cieszą mnie jej sukcesy. Mam dla niej wiele szacunku. Wszystkie już padałyśmy w ostatnich tygodniach, a ona ciągle była tak samo mocna" - nie może wyjść z podziwu Słowenka.