Adam Małysz po sobotnim zwycięstwie w stolicy Norwegii powiedział, że czuł się prawie jak w Zakopanem. "Było tu bardzo mało kibiców norweskich, za to naprawdę wielu polskich. Cieszę się, że są ze mną" - podkreślił mistrz świata.

W Oslo wygrał już pięć razy. Adam Małysz nie ukrywa, że bardzo lubi tu skakać: "Jest to dla mnie wyjątkowa skocznia. Nikt jeszcze nie wygrał tu tyle razy, a mnie skacze się na tym obiekcie po prostu wspaniale".

Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przyznaje, że warunki atmosferyczne na skoczni Holmenkollen były w sobotę trudne. "Bardzo bałem się pierwszego skoku, bo był wtedy bardzo silny wiatr na progu i mocno kręcił. Na szczęście, kiedy dojechałem do progu, wiatr nieco ucichł i mogłem skoczyć naprawdę daleko. W drugiej serii warunki były o wiele równiejsze" - mówi Adam Małysz.

Polak jest uznawany za niemal genialnego zawodnika. Kibice go kochają, rywale szanują. A dziś stanie ponownie przed szansą na zwycięstwo na swojej ulubionej skoczni i na powiększenie przewagi punktowej nad drugim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Norwegiem Andersem Jacobsenem.





Czy Polak zdobędzie Kryształową Kulę? Małysz przyznaje, że wierzy w to mocno: "Jestem już bardzo doświadczonym zawodnikiem i to dodaje wiary w siebie. Przed mistrzostwami świata miałem do Jacobsona stratę około 200 punktów, w tej chwili jestem już przed nim. Muszę tę dobrą formę przenieść na skocznię mamucią w Planicy, żeby tam latać bardzo daleko".