"Jeszcze nie odpadliśmy. Hiszpanie nie odpuszczą" - przekonywał po przegranym meczu z Holandią Raul Lozano. Trener naszej reprezentacji siatkarzy liczył, że Hiszpania wygra w czwartek, dzięki czemu Polska awansuje do półfinału kwalifikacji olimpijskich w Izmirze. Mecz wygrała jednak Holandia 3:1 i Polacy wracają przedwcześnie do domów.

Reklama

Postawa Hiszpanów, którzy walczyli tylko w pierwszych dwóch setach spotkania, mocno zdenerwowała Lozano. Argentyńczyk ostatnie piłki oglądał już ze spuszczoną nisko głową, zdając sobie sprawę, że jego pozycja po nieudanym turnieju w Izmirze jest bardzo zagrożona. Być może biało-czerwonych w majowych eliminacjach interkontynentalnych do igrzysk w Pekinie poprowadzi już inny szkoleniowiec, bo kibice nie chcą już oglądać klęsk siatkarzy.

Ostatnie kłopoty drużyny to nie tylko pechowa plaga kontuzji, ale także "zasługa" jej trenera. Główne grzechy Argentyńczyka to przede wszystkim brak kontaktu z polską ligą i tolerowanie konfliktów w zespole. Za Lozano nie przemawiają także puste obietnice. To przecież on obiecywał sukcesy w Lidze Światowej i mistrzostwach Europy, a co z nich wyszło, wie każdy kibic.