Może pan obiecać polskim kibicom, że zobaczą swoich siatkarzy w igrzyskach olimpijskich?
Jestem przekonany, że tam zagramy, ale nie obiecuję i nigdy nie obiecywałem konkretnego wyniku. Nawet obejmując posadę trenera reprezentacji Polski powiedziałem, że jedyne co mogę z całą pewnością zagwarantować to praca, praca i jeszcze raz praca. Ciężka praca.

Reklama

Powiedział pan jednak, że celem jest medal w Pekinie.
Bo tak jest. Medal nie oddala się po przegranej w Izmirze, nadal jest w naszym zasięgu. Patrząc na sposób gry polskich siatkarzy na tym turnieju, można w niego wierzyć. Podpisując kontrakt powiedziałem, że praca w Polsce to dla mnie zaszczyt, bo jej reprezentacja ma swoją historię, a ja uczyłem się siatkówki oglądając zespół Huberta Wagnera. To się nie zmienia. Dlatego musimy sobie stawiać wysokie cele i tak właśnie robimy. Chcę przekazać kibicom, żeby byli spokojni i ufali tej grupie, którą mam.

Czego więc potrzeba, by się zakwalifikować do igrzysk?
Gdybyśmy przed turniejem w Izmirze mieli nie siedem, a 20 lub 30 dni na treningi, to byśmy go wygrali. Czas to jest to, czego potrzeba mi najbardziej i czego ostatnio mi brakowało. Moim zdaniem zespół zagrał w Izmirze na naprawdę wysokim poziomie, tym bardziej, że mieliśmy tak mało czasu na przygotowania. Gdyby Piotrek Gruszka miał więcej czasu aby przestawić się na nową pozycję byłoby jeszcze lepiej. A on i tak zagrał przecież świetnie, a w meczu z Włochami wręcz perfekcyjnie.

Ma jednak kłopot z atakiem z prawego skrzydła. Łatwo go zrozumieć, ale to ten problem zadecydował o przegranym tie-breaku z Holandią.
Wielu obserwatorów zapamiętało właśnie tę jedną końcową scenę, a ja myślę o całym filmie. Mam w głowie cały turniej, wszystko co się wydarzyło, a nie tylko tę końcówkę. I jestem optymistą, bo widzę, że Gruszka zagrał bardzo dobrze, że ma na nowej pozycji ogromne możliwości. Jestem też po wrażeniem Bartka Kurka - nigdy nie widziałem 19-latka grającego tak, jak Bartek przeciwko Hiszpanii. I to na nowej dla siebie pozycji!

Reklama

Popełnił pan jakieś błędy?
Zawsze jest coś, co można było zrobić lepiej. Przede wszystkim powinienem walczyć o więcej czasu na przygotowania. Ale Polska Liga Siatkówki zawsze ma powód, żeby powiedzieć mi "nie”.

Ma pan poważną opozycję w kraju?
Nie sądzę. Niechęć paru osób i kłopoty wynikają chyba tylko z niewiedzy, ile czasu tak naprawdę potrzebujemy. Jest jednak w kraju jedna osoba, która chciałaby mojej dymisji, a sama porzuciła reprezentację, by pracować w belgijskim klubie. Pyta publicznie, co ja wygrałem, choć ma znacznie gorszy bilans ode mnie. Czy ten człowiek ma moralne prawo mnie krytykować, skoro posadę selekcjonera zajął podkopując przyjaciela? (Lozano mówi o Zbigniewie Zarzyckim. Mistrz olimpijski był selekcjonerem w latach 1992-93 - DZIENNIK). Dlatego powiem, że nie odczuwam wrogiej atmosfery. Jest jeden głupol, którego chcę zdemaskować i to wszystko. W żadnym miejscu, w którym pracowałem nie czułem się tak dobrze.

Przejdźmy do spraw personalnych: mamy kłopot z atakującymi.
Grzegorz Szymański już nigdy nie dostanie powołania, bo na nie nie zasługuje. Nie respektuje ducha drużyny, odmówił kadrze pomocy w trudnym momencie. Gdy odczuwa ból, to się poddaje i nie można na niego liczyć. Wlazły to inna historia - on nie był po prostu w pełni sił. Zdrowie nie pozwoliło mu przyjechać do Izmiru, nie był w formie po kontuzji. Z drużyny, która grała w Izmirze jestem dumny. Zawsze chciałbym mieć takich 12 mężczyzn w zespole. Nie zawodników, a prawdziwych facetów. Popatrzmy na Dawida Murka, który ma poważne problemy z kolanem, z powodu których zrezygnował z przygotowań do mistrzostw świata. Od tego czasu nic się nie zmieniło, granie dzień po dniu to wielkie ryzyko i dla niego, i dla zespołu. Mimo to powiedział, że jest do dyspozycji, gdy kontuzji doznał Winiarski. Trudno wyrazić, jak wspaniale Dawid pokazał, ile znaczy dla niego kadra, jak wielki się okazał wówczas, gdy zespół był w potrzebie. Podobnie Daniel Pliński, który grał z urazem stopy. A Świderski? Także po to wziąłem więcej przyjmujących zamiast atakujących, by mogli go zastąpić, gdy ból barku będzie tak wielki, że Sebastian nie da rady podnieść nawet filiżanki z kawą. Dwunastka z Izmiru pokazała wielki hart ducha i wspaniały charakter, za to im dziękuję. Już teraz mogę powiedzieć, że na pewno znajdą się w kadrze powołanej przed kolejnym turniejem. Dojdzie do nas jeszcze kilku zawodników i stworzy się wspaniała grupa ludzi walcących o grę w reprezentacji. To świetna sytuacja i wykorzystamy ją. Musimy tylko dostać więcej czasu.

W Turcji nie dali wam tego czasu Hiszpanie.
Moi przyjaciele Hiszpanie? Regulamin pozwolił im tak zagrać, a nas skrzywdził. Zasłużyliśmy na awans do półfinału bardziej niż Holendrzy, ale to oni grali z rezerwami Hiszpanii. Gdyby taka sytuacja dotknęła Włochów, byłby międzynarodowy skandal, my możemy się tylko denerwować i nic to nie da. Wracamy do domu, choć zasłużyliśmy na więcej. Ale walka o igrzyska trwa.