Dawno pana nie było w polskich mediach. Czym pan się ostatnio zajmował?
Leo Beenhakker: I bardzo dobrze, że mnie nie było. Lepiej zostawić tak jak jest, widzę jednak, że pojawia się tyle różnego rodzaju artykułów i bzdur na mój temat, że wcale mnie nie potrzebujecie. Aktualnie jestem w Belgii, spędzam trochę czasu w domu. W weekend jednak już pojawię się znowu w Polsce i zostanę przez najbliższy tydzień. Mamy trochę pracy, muszę powołać piłkarzy na zgrupowanie w RPA, obejrzeć mecze ligowe.
Z tego, co do nas dociera ma pan też sporo pracy w Feyenoordzie. Spotkania z potencjalnymi inwestorami itd.
A pan znowu o tym. Nie miałem żadnego oficjalnego spotkania z żadnym inwestorem. Spotkałem się z nim tylko na kawie...
No właśnie. Wciąż te spotkania na kawie. Tymczasem mówi się coraz więcej o tym, że podpisze pan z Feyenoordem kontrakt.
Mam już dość tych bzdur. Nie mogę tego zrozumieć. Mam jedną pracę: jestem selekcjonerem reprezentacji Polski i mam całkowitą obsesję, by awansować na mistrzostwa świata do RPA. I to się nie zmieni. Doradzam Feyenoordowi tylko i wyłącznie w wolnym czasie, ale jak widać do niektórych to nie dociera.
Zostanie pan jednak w Feyenoordzie w przyszłym sezonie?
Co to znaczy, czy zostanę? Nie jestem pracownikiem klubu.
Czy dalej będzie pan nieoficjalnie pomagał i doradzał?
Nie wiem. Jeżeli chodzi o kwestię mojego czasu wolnego, tylko ja o nim decyduję. Jeśli będą w dalszym ciągu prosić mnie o pewne rady i jakąś pomoc, to może tak. Feyenoord mnie nie zajmuje aż tak. Z tego co widzę wasze media nie potrafią tego przyjąć do wiadomości i robią z tego sensację. Podobnie zresztą jak z innych rzeczy.
Jak na przykład z tego, czy pojawi się pan 6 maja na zarządzie PZPN?
Nie mam pojęcia dlaczego jest tyle hałasu wokół mojej wizyty na zarządzie. To normalna rzecz, że trener się spotyka z zarządem, także w klubie. Jestem pewien, że zarówno Jan Urban, czy Franciszek Smuda też spotykają się ze swoimi pracodawcami. Ci ludzie chcą zadać mi kilka pytań, dowiedzieć się, jaka jest sytuacja w drużynie narodowej. Będę 6 maja.
Sensacja jest z tego powodu, że to już któreś zaproszenie, i do tej pory pan się nie pojawiał. Niektórzy działacze PZPN nie kryją się z niechęcią do pana. I napięcie rośnie.
Nie mam żadnego napięcia. Nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A na ostatnie posiedzenie nie mogłem przyjechać, ponieważ dostałem zaproszenie do mojego przyjaciela Guusa Hiddinka do Londynu i byłem już umówiony. Z kolei zaproszenie od PZPN wpłynęło w ostatniej chwili i nic nie byłem już w stanie przestawić. Ustaliłem moją nieobecność z prezesem Grzegorzem Lato. Nie wiem więc skąd tyle zamieszania.
>>>Burzliwa dyskusja na temat Beenhakkera
Możemy się spodziewać jakichś nowych twarzy w grupie powołanej na RPA?
Za kilka dni przedstawię listę. Wcześniej żadnych nazwisk w mediach nie będę podawał. Mam wyselekcjonowaną grupę 30-34 nazwisk i wśród nich będę wybierał.
Jest pan zaskoczony szybkim powrotem Pawła Brożka do zdrowia?
O tak. To duża niespodzianka i ogromna korzyść dla drużyny narodowej.
Będzie powołany?
Dajmy spokój. Nazwiska ogłoszę za kilka dni.
A czy znajdą się w niej ci, o których mówi się, że pan ich odstrzeli – Artur Boruc i Michał Żewłakow? Czy w kadrze jest grupa bankietowa?
To dopiero jest kolosalna bzdura! W reprezentacji nie ma żadnej grupy bankietowej. Do tej pory tylko raz mieliśmy problem z dyscypliną; na Ukrainie, i tamci piłkarze zostali ukarani. Poza tamtym przypadkiem nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Zawodnicy dostają zazwyczaj na zgrupowaniu kilka godzin wolnego i zawsze wracają do hotelu zgodnie z wcześniej ustalonym terminem i nigdy nie są w stanie wskazującym na jakiekolwiek nadużycia. Nie ma żadnego problemu z dyscypliną w kadrze, nie ma też żadnej grupy bankietowej. Nikogo nie mam zamiaru skreślać z innych powodów niż sportowe. Jeżeli ktoś nie dostanie powołania, to jedynym powodem może być forma.
>>>Żewłakow i Boruc na wylocie?
A co z Borucem? Po meczu z Irlandią Północną i tym, jak wrócił do domu przed meczem z San Marino?
Artur jest tylko człowiekiem i w Belfaście miał po prostu gorszy dzień. To się może zdarzyć każdemu. Cały czas jest podstawowym bramkarzem w klubie, gra regularnie co tydzień. Boruc to Boruc.
Widział pan go na trybunach podczas meczu Legii z Lechem?
Widziałem. Nie będę tego oceniał. To dorosły człowiek i ma prawo swój wolny czas spędzać, tak jak mu się tylko podoba.
Słyszał pan plotkę, że Bogusław Kaczmarek został zwolniony z Polonii po tym, jak w meczu nie wystawił Łukasza Trałki, a Tomasza Jodłowca zrobił defensywnym pomocnikiem? Obaj mieli być w tamtym meczu obserwowani przez Feyenoord...
Ha ha ha. To niesamowite. Trałka z Jodłowcem otwierają chyba już drugą dziesiątkę piłkarzy, których według dziennikarzy sprowadzam do Feyenoordu. To niesamowite, jak bujną wyobraźnię mają niektórzy ludzie w Polsce.