Beenhakker po haniebnej porażce z Irlandią Północną dyplomatycznie powtarzał, że nikogo nie przekreśla, ale już wtedy przed następnym meczem z San Marino odesłał Boruca do Celticu, a Żewłakowa na trybuny. Wówczas wydawało się, że to tylko reakcja na błędy, które obaj popełnili w Belfaście, teraz jest już niemal pewne, że tamta decyzja była ostatecznym pożegnaniem.

Reklama

>>>Beenhakker: Nie skreślam Boruca

Leo chce wstrząsnąć drużyną. Podobnie jak po swoim nieudanym debiucie z Finlandią przed dwoma laty zrezygnował z całej grupy zawodników (Szymkowiak, Dudek, Frankowski), a po mistrzostwach Europy pozbył się swoich asystentów (Dziekanowski, Kaczmarek), teraz też poszuka winnych. Jeśli tak się stanie, znaczniej bardziej niż w przypadku Boruca może się czuć rozżalony Żewłakow. Kapitan zespołu po dramacie w Belfaście stanął w obronie Beenhakkera. Podczas zgrupowania zorganizował spotkanie z dziennikarzami i razem z kilkoma innymi wpływowymi zawodnikami wygłosił oświadczenie wspierające selekcjonera. Prezentacja w stylu: „łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu”, naraziła go na śmieszność, ale była desperacką próbą ratowania układu.

"To nie była inicjatywa samego Żewłakowa, ale ludzi ze sztabu szkoleniowego" - twierdzi człowiek związany z reprezentacją. "W dniu, w którym kapitan wygłosił oświadczenie, był wielokrotnie wzywany na konsultacje, a to, co powiedział, było ich efektem. Oni po prostu byli przekonani, że Beenhakker zostanie zwolniony, co chwila docierały informacje od ludzi z zarządu PZPN, którzy zamierzali to zrobić" - dodaje.

Ostatecznie do dymisji nie doszło, bo na prezesa PZPN Grzegorza Latę wpłynął minister sportu Mirosław Drzewiecki.

Żewłakow, który za wszelką cenę starał się dojść do siebie, w ekspresowym tempie wyleczyć kontuzję i choć po części zmazać plamę, grając przeciwko amatorom z San Marino, był do dyspozycji trenera. Podczas obiadu w dniu spotkania Leo dał mu jednak zaskakujący wybór: albo siadasz na ławce i zapewne nie zagrasz (w meczu ze słabeuszami nigdy nie wpuszcza się na boisko obrońców), albo idziesz na trybuny. Kapitan musiał poczuć się jak kozioł ofiarny. Można było jednak tłumaczyć Leo chęcią odmłodzenia drużyny. Oczekiwano, że szansę dostanie 21-letni Adam Kokoszka. Przeciwko San Marino 33-letniego Żewłakowa zastąpił jednak... 34-letni Bosacki.

>>>Żewłakow: To nasza wina

Nie on jednak w dłuższej perspektywie ma być następcą Żewłakowa w środku obrony reprezentacji. Beenhakker widzi w tej roli Tomasza Jodłowca z Polonii Warszawa. Wtajemniczeni twierdzą, że niedawna awantura w warszawskim klubie, w efekcie której pracę stracił trener Bogusław Kaczmarek, też wiąże się z Beenhakkerem. Kaczmarek nie wystawiał Jodłowca w roli obrońcy, a taka była nieformalna umowa między właścicielem klubu Józefem Wojciechowskim, jego doradcą i przyjacielem selekcjonera Tonym Slotem, a samym Beenhakkerem. Nowy trener Polonii Jacek Grembocki posłusznie wykonuje polecenia, Jodłowiec wrócił do obrony i zapewne w tej roli wystąpi w reprezentacji jako następca Żewłakowa podczas towarzyskich meczów z Irakiem i RPA w Kapsztadzie i Johannesburgu. Następca Boruca jest oczywisty. Przynajmniej do końca eliminacji bronić będzie Łukasz Fabiański.