Zwycięstwo z Zagłębiem zawodnicy Lechii zapewnili sobie dopiero w końcówce. Goście objęli prowadzenie w 6. minucie, kiedy do siatki z rzutu karnego trafił Filip Starzyński. W 84. min do remisu doprowadził Terrazzino i ten zawodnik w 94. minucie, w ostatniej akcji, ładnym uderzeniem zza linii pola karnego zapewnił gospodarzom trzy punkty.

Reklama

Był to bardzo dobry dzień dla mnie i zespołu. Przez cały czas wierzyliśmy w zwycięstwo i w końcu je osiągnęliśmy. Muszę też podkreślić świetne asysty od Mateusza Żukowskiego i Flavio Paixao. Doceniam ich udział w tych bramkach. Może te sytuacje wyglądały na łatwe, ale musiałem się w nich mądrze odnaleźć. Wiem natomiast, że powinienem wykorzystać pierwszą okazję po super podaniu Maćka Gajosa. Pierwszego gola strzeliłem prawą, a drugiego lewą nogą i nie ma dla mnie znaczenia, jaką nogą uderzam - podkreślił.

Tomasz Kaczmarek miał nosa

Terrazzino wszedł na boisko w 54. minucie razem z Rafałem Pietrzakiem i Egzonem Kryeziu. Szkoleniowiec Lechii Tomasz Kaczmarek zauważył, że cztery zmiany, a na murawie w 74. minucie pojawił się ponadto Bassekou Diabate, dały jego drużynie dużo energii i jakości.

Reklama

Co powiedział mi trener kiedy wchodziłem do gry? "Ratuj mecz". Oczywiście żartuję. Zasugerował mi, że mam nie tylko podawać, ale także starać się strzelać. Ostatnio wystąpiłem na skrzydle, teraz zostałem wystawiony na środku pomocy. Mogę grać na obu pozycjach, jednak lepiej czuję się na środku, ale najważniejsze jest to, że przebywam na boisku i mogę pomóc zespołowi - stwierdził.

30-letni pomocnik nie ukrywa, że drugie trafienie z Zagłębiem było jego jedną z najważniejszych i najładniejszych bramek w karierze.

Najładniejszy był natomiast mój pierwszy gol strzelony w Bundeslidze. To było dziewięć lat temu w FC Freiburg. Pokonaliśmy 3:0 Nuernberg, a ja zdobyłem trzecią bramkę. Uderzyłem lewą nogą z 25 metrów pod poprzeczkę i to też była ostatnia akcja w meczu - przypomniał.

"Obecnie czuję się świetnie"

Niemiecki piłkarz zagrał w tym sezonie w pięciu ligowych meczach, ale za każdym razem wchodził na boisko z ławki rezerwowych.

Początek nie był łatwy. Przyszedłem do Lechii w trakcie rozgrywek, praktycznie bez okresu przygotowawczego, w dodatku po tygodniu nabawiłem się kontuzji. Dziękuję klubowi i całemu sztabowi, bo szybko postawili mnie na nogi. Obecnie czuję się świetnie, a swoją formę oceniam na 70-80 procent. Z tygodnia na tydzień drużyna zna mnie coraz lepiej i dobrze, że teraz znowu mamy przerwę na reprezentację - dodał.

Reklama

Biało-zieloni po raz drugi z kolei zapewnili sobie zwycięstwo w ostatnich minutach. W poprzedniej kolejce pokonali 2:0 w Grodzisku Wielkopolskim Wartę Poznań - gdańszczanie zdobyli bramkę w piątej i siódmej minucie doliczonego czasu.

Podstawą jest nasze nastawienie, bo do końca nie straciliśmy wiary w zwycięstwo. Ważne jest także to jak pracujemy i jaką jesteśmy drużyną. To jest prawdziwy team spirit, który tworzą wszyscy - zarówno ci, którzy grają, jak i ci, którzy w danym spotkaniu znaleźli się poza składem. Na pewno wiele razy pokażemy to w przyszłości - zapowiedział.

Występ na "10"

Marco liczy także na przychylną recenzję ze strony swojego starszego o 12 lat brata Stefano, który był jurorem w programie „Taniec z Gwiazdami

Nie wiem, czy od razu po meczu Stefano miał świadomość, że wygraliśmy, ale na pewno do mnie zadzwoni i będzie bardzo szczęśliwy. Kontaktujemy się każdego dnia i myślę, że da mi za ten występ "10". Nie wiem, jaką ocenę dostałbym od Iwony Pavlović, ale wiem, że będziemy odnosić zwycięstwa - podsumował.