Runjaic w poprzednim sezonie zdobył Legią Puchar Polski, Superpuchar oraz wicemistrzostwo kraju. W obecnych rozgrywkach już nie szło mu tak dobrze. Od dawna wiadomo, że legioniści nie obronią trofeum Pucharu Polski, z Ligą Konferencji pożegnali się w kompromitującym stylu, a na wygranie Ekstraklasy mają niewielkie szanse. Znacznie zmalały one po remisie w ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok.

Reklama

Runjaic nie dawał gwarancji na puchary

Legia aktualnie jest piąta w tabeli i musi walczyć o miejsce gwarantujące start w eliminacjach do europejskich pucharów. Ich brak w Warszawie byłyby katastrofą. W gabinetach przy Łazienkowskiej uznano, że tej misji nie podoła Runjaic i go zwolniono.

Reklama
Reklama

Miejsce niemieckiego szkoleniowca zajął Feio. Jego nazwisko w kontekście pracy w Legii padło niemal od razu po rozstaniu z Runjaicem. Teraz klub ze stolicy oficjalnie zaprezentował Portugalczyka jako nowego opiekuna swoich piłkarzy. Kontrakt między stronami został podpisany do końca sezonu 2024/25.

Zdolny, ale furiat

34-latek uważany jest za bardzo zdolnego i ambitnego trenera. Nie będzie to dla niego pierwsza przygoda w Legii. Wcześniej pracował w niej w latach 2010-2014. Najpierw w akademii, a następnie przez dwa lata pełnił funkcję analityka wideo.

Potem swoją trenerską karierę związał z Wisłą Kraków, Rakowem Częstochowa i Motorem Lublin. W każdym z wymienionych klubów dochodziło do skandali z jego udziałem. Nic więc dziwnego, że przylgnęła do niego łatka awanturnika.

Właśnie charakter jest największym minusem Feio. Szkoleniowiec nie potrafi opanować emocji, utrzymać nerwów na wodzy i zachować zimnej krwi. W efekcie jego krótki lont szybko się zapala i następuje eksplozja. O jego wybuchowym usposobieniu przekonali się już pod Wawelem, Jasną Górą i ostatnio w Lublinie.

Awantury, przepychanki i rękoczyny

W Krakowie, gdzie pełnił rolę jednego z członków sztabu szkoleniowego miejscowej Wisły wdał się w przepychanki z ochroną, która nie chciała go wpuścić do loży VIP na stadionie przy Reymonta.

Kolejnym przystankiem w Polsce dla Feio była Częstochowa i praca w Rakowie, gdzie był drugim trenerem u boku Marka Papszuna, ale po przegranej bójce z kierownikiem drużyny został zwolniony.

Feio nowego pracodawcy nie szukał długo. Z jego usług postanowił skorzystać Motor Lublin, który zatrudnił go w na stanowisku pierwszego trenera. Ze sportowego punktu widzenia ten ruch okazał się strzałem w "10". Pod wodzą Portugalczyka drużyna zaczęła grać efektownie i efektywnie.

W Lublinie polała się krew

Niestety sielanka nie trwała długo. Znów o sobie dał znać trudny charakter szkoleniowca. Zaczęło się od słownych ataków na prezesa klubu podczas konferencji prasowych. Konflikt obu panów narastał. Według nieoficjalnych jego podłożem były sprawy osobiste.

W klubie z Lublina zatrudniona została partnerka życiowa Feio. W pewnym momencie trener poczuł się tak mocny, że chciał wymusić na Pawle Tomczyku awans zawodowy dla swojej ukochanej. Prezes nie uległ i się zaczęło.

Feio wypowiedział wojnę swojemu przełożonemu. Podważał jego kompetencje, kopał pod nim dołki i próbował zwolnić przy pomocy kibiców. Właściciel klub Zbigniew Jakubas nie dał się jednak przekonać i Tomczyk zachował posadę.

Punktem kulminacyjnym sporu obu panów był incydent, do którego doszło po meczu z GKS Jastrzębie. Przed konferencją prasową w jednym z klubowych gabinetów Feio zwyzywał rzeczniczkę Motoru Paulinę Maciążek, a w próbującego jej bronić prezesa rzucił plastikowym pojemnikiem na dokumenty, co skończyło się dla Tomczyka rozbiciem łuku brwiowego.

Legia ryzykuje podwójnie

Sprawy nie udało się zamieść pod dywan. Afera wydostała się do mediów i wybuchł skandal. Było sporo dymu, ale praktycznie zero ognia. Mówiło się o zwolnieniu i odebraniu licencji trenerskiej. Skończyło się na tym, że z Motorem pożegnał się Tomczyk i Maciążek. Natomiast PZPN ostatecznie w lutym 2024 roku ukarał Portugalczyka roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na trzy lata i 70 tysiącami grzywny.

W połowie marca nieoczekiwanie Feio podał się do dymisji i rozstał się z Motorem. Na nową pracę nie czekał długo. Zajął miejsce zwolnionego Runjaica. Legia podejmuje podwójne ryzyko. Po pierwsze zatrudnia szkoleniowca uważanego za bardzo zdolnego, ale jednak bez żadnego doświadczenia na tym poziomie. Po drugie Feio to tykająca bomba. Czy przy Łazienkowskiej będą potrafili uchronić się od eksplozji?