W Śląsku zmienił się trener, ale nie wyniki
W przerwie zimowej w Śląsk zatrudnił nowego trenera. Ante Simundza miał odmienić grę ekipy z Wrocławia i okazać się lekarstwem na całe zło.
Po pierwszej kolejce ligowej wiosny widać, że w Śląsku nic się nie zmieniło, a jeśli już to niewiele. Wrocławianie jak przegrywali, tak przegrywają, a gole tracą seryjnie. Ich obrona nadal jest dziurawa jak ser szwajcarski i przecieka na całej długości.
Felix autorem pierwszego gola
W dodatku piłkarze Śląska sami kładą sobie kody pod nogi i rozdają prezenty. W meczu z Piastem wbili sobie piłkę do własnej bramki. Ale po kolei...
Goście prowadzenie objęli już w 14. minucie spotkania. Rafała Leszczyńskiego pokonał Jorge Felix. Hiszpan wszedł w obronę Śląska jak w masło i z bliska pokonał golkipera miejscowych.
Piast dostał od Śląska gola w prezencie
Dziesięć minut później Śląsk przegrywał już 0:2. Tym razem gospodarze sami strzelili sobie gola. Jego autorami do spółki byli Jehor Macenko i Leszczyński.
Śląsk nie załamał się po dwóch ciosach. Jeszcze przed przerwą kontaktową bramkę zdobył Jakub Świerczok.
Śląsk rozgościł się na dnie
To jednak wszystko, na co było stać gospodarzy w tym meczu. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry goście dobili Śląsk. Na listę strzelców wpisał się Andreas Katsantonis.
Dzięki zwycięstwu Piast awansował na 10. miejsce w tabeli. Śląsk nadal jest czerwoną latarnią ligi. Na swoim koncie ma zaledwie 10 "oczek".