To już druga wizyta Fernando Alonso w Polsce. Poprzedni raz zawitał u nas w 2003, tuż po swoim zwycięstwie w Grand Prix Węgier. Hiszpan ma w naszym kraju dużą rzeszę wielbicieli, co było widać i dziś. Pierwsi kibice zjawili się w Złotych Tarasach już o 9 rano. Przyjeżdżali z całej Polski, by na żywo zobaczyć swojego idola.
Oczekujących zabawiał Irek Bieleninik, ale prawdziwa euforia zaczęła się o 13, kiedy pojawił się sam mistrz. Rozmowę z kierowcą prowadził znany wszystkim fanom Formuły 1 Andrzej Borowczyk, którego głos słyszymy przy okazji każdego Grand Prix.
"Robert mi powiedział, żebym tu uważał"
Na początku rozmowy Alonso przyznał, że przed przyjazdem do Polski rozmawiał o swojej wizycie z Robertem Kubicą. "Powiedział mi, żebym tu uważał" - zaśmiał się.
Hiszpan przyznał, że w tym sezonie jego wyniki są dalekie od oczekiwań. "Na początku sezonu mieliśmy nadzieję, że będziemy bardziej konkurencyjni. Niestety, ścigamy się raczej ze średnimi zespołami. Jest to dla mnie smutne, ponieważ przez ostatnie trzy lata walczyłem o pierwsze miejsca w mistrzostwach. Teraz jest to dla mnie nowość - walczyć o piątą, szóstą lub niższą lokatę" - powiedział.
Nie zabrakło też pytania o Kubicę. Alonso nie chciał prognozować, kiedy nasz kierowca zostanie mistrzem świata. "Mam nadzieję, że niedługo. Nie mam wątpliwości, że Robert ma talent. W tym roku pewnie jeszcze mu się to nie uda, ale w przyszłym... kto wie?" - powiedział
"Gdybyśmy jeździli z Robertem w jednej drużynie, bylibyśmy świetnym zespołem. Bardzo dobrze się rozumiemy, mamy podobny styl jazdy i podobne poczucie humoru" - odpowiedział Hiszpan pytany o to, czy chciałby jeździć z Polakiem w jednym zespole.
Plany na najbliższe Grand Prix Belgii? "Wszystko zależy od pogody i przygotowania bolidu, bo na Spa bolid musi być przygotowany jak najlepiej. Może być tak, że stanę na podium, a może być też tak, że nie zdobędę żadnego punktu".
Kask dla Owsiaka, muszka dla Alonso
Dwukrotny mistrz świata przekazał też na ręce Jurka Owsiaka swój kask, który zostanie zlicytowany przy okazji najbliższego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ramach podziękowania, Dyrygent WOŚP podarował Hiszpanowi koszulkę z poprzedniego finału, a później obaj pozowali do zdjęć.
Później rozegrano finał wyścigów na symulatorach F1 - Warsaw Grand Prix, a Alonso zabawił się w komentatora. Przyznał też, że sam często korzysta z symulatorów. "Zwłaszcza przed wyścigami na nowych torach. Tak było na przykład przez Grand Prix Europy w Walencji" - powiedział.
Pojedynek na symulatorach między mistrzem Formuły 1 a Krzysztofem Hołowczycem był zacięty tylko na początku. Hiszpan systematycznie powiększał swoją przewagę przez wszystkie pięć okrążeń, a na końcu zdążył jeszcze wydostać się z bolidu i poprzeszkadzać rywalowi, który dzielnie ukończył wyścig. W nagrodę Alonso dostał muszkę, by mógł ją założyć, kiedy po raz kolejny będzie odbierał tytuł mistrza świata.
Zawiedli się jedynie oczekujący na autografy kibice, gdyż tylko niewielkiej grupie udało się zdobyć podpis Hiszpana. Jednak okazja na pewno jeszcze będzie, gdyż organizatorzy zapewnili, że na pewno nie była to ostatnia wizyta Fernando Alonso w Polsce.