Tytuł z wczorajszej "La Gazzetta dello Sport" jasno stawia sprawę. Bohaterem spotkania z mistrzem Anglii i liderem Premier League był bramkarz Interu - Brazylijczyk Julio Cesar. "Już po raz kolejny uratował skórę Jose Mourinho i kolegom z drużyny" - piszą włoscy dziennikarze. 29-letni Cesar w niewiarygodny wręcz sposób obronił dwa strzały Cristiano Ronaldo i jeden Ryana Giggsa - czytamy w DZIENNIKU.

Reklama

"Zrobiłem tylko to, co do mnie należy. Wracam do domu szczęśliwy. W rewanżu zagramy z kontrataku, Ibrahimović na pewno coś strzeli" - przekonywał po spotkaniu były zawodnik Flamengo Rio de Janeiro i Chievo Werona.

W Interze Julio Cesar występuje już czwarty sezon, ale nigdy nie był w tak wybornej formie. "W tej chwili jest najlepszym bramkarzem w Serie A, jeśli nie w całej Europie - szczerze przyznaje do tej pory uznawany za numer 1 golkiper Juventusu Turyn" - Gianluigi Buffon.

>>>Zobacz gole Ligi Mistrzów

„San Zero” - tak wtorkowy hit zatytułowała bulwarówka ”The Sun”. Angielscy dziennikarze nie mają wątpliwości, że na San Siro wygrać powinien Manchester, ale z drugiej strony wypominają piłkarzom sir Alexa Fergusona zaprzepaszczone okazje. Londyńskie „Guardian” i „Times” piętnują nieskuteczność Ronaldo i Giggsa, ale główną uwagę skupiają na Jose Mourinho.

„Portugalczyk znowu dał popis. Na konferencji prasowej skrytykował sędziego Luisa Medinę Cantalejo, a przecież ten znany z pomyłek sędzia tym razem nie uległ presji San Siro i nie popełnił żadnego błędu. Mourinho jak zwykle szukał wymówek. Więc mu podpowiadamy: Jose, zajrzyj do statystyk, Inter – jeden lekki, celny strzał na bramkę, Manchester - pięć strzałów, w tym trzy cudownie wybronione przez Cesara” - czytamy w środowym „Guardianie”.

„Nie sądzę, żebyśmy na Old Trafford mieli kogoś tak usłużnego i życzliwego jak Medina Cantalejo. On jest świetny w bronieniu drużyny która gra w meczu wyjazdowym - stwierdził Mourinho.

Póżniej Portugalczyk przyznał jeszcze, że: „0:0 to bardzo dobry rezultat, najkorzystniejszy, jaki Inter uzyskał w ostatnich latach w pierwszym meczu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. W rewanżu wystarczy nam bramkowy remis”. Podobnie uważają piłkarze Interu.

"Jednego gola za dwa tygodnie w Manchesterze zdobyć możemy" - twierdzi Estaban Cambiasso. "To piekielnie trudny dwumecz. Chcieliśmy zdobyć bramkę, żeby w rewanżu było łatwiej, ale goście nie pozwolili na to. Szkoda. Czy gramy inaczej niż w lidze? Pamiętajcie, że mierzymy się z najlepszą jedenastką Europy, obrońcą tytułu" - dodał argentyński pomocnik.

Cambiasso, kapitan mediolańczyków Javier Zanetti (118 mecz w europejskich pucharach) i Cristian Chivu byli jednymi piłkarzami, którzy dorównywali poziomem drugiej linii Manchesteru. Ofensywni pomocnicy - Dejan Stanković i Sulley Muntari z kretesem przegrali walkę z Michaelem Carrickiem i Giggsem.

Jedynym wygranym wtorkowego wieczoru na San Siro był niespełna 18-letni Devide Santon. Lewy obrońca Interu rozegrał pełne 90 minut i jak podsumował go Mourinho: „Nie jest wielkim talentem, tylko już wielkim piłkarzem”. Zadowolony powinien być także właściciel Inter Massimo Moratti. Chociaż z trochę innego powodu (wpływy z biletów wyniosły 3,55 miliona euro - rekord wszech czasów we Włoszech).

W zdecydowanie gorszych nastrojach niż mediolańczycy są fani Romy. Na Emirates Stadium zagrali bez polotu, bez pomysłu i bez sił. „Ale ze szczęściem. Mogli od Arsenalu dostać takie baty jak dwa lata temu od Manchesteru (1:7), a tak w rewanżu mają całkiem spore szanse” - pisze ”La Gazzetta dello Sport”. Trener rzymian Luciano Spalletti uważa, że „nawet 49,5 proc. szans”, ale mało kto mu wierzy. A już na pewno nie kibice Arsenalu.