Aby znieczulić się przed długimi dyskusjami w gronie związkowej "elity", działacz z Włocławka postanowił nabyć w pobliskim sklepie napoje rozweselające. Po chwili zastanowienia mężczyzna postawił na dość wybuchową mieszankę - niewielką butelkę spirytusu oraz puszkę zimnego piwa - czytamy w "Fakcie".
Spotkany przez fotoreportera mężczyzna przez chwilę wodził oczami po dziale ze słodyczami, ale ostatecznie tego wieczoru postanowił tylko uzupełnić płyny - pisze "Fakt".
Z reklamówką pełną procentowych trunków ochoczo pomaszerował do hotelu Sheraton, z którego do końca dnia nie wystawił już nosa.