Kobayashi prowadził po pierwszej serii, w której ustanowił rekord skoczni - 136 m. Japończyk miał 7,0 pkt przewagi nad drugim Austriakiem Michaelem Hayboeckiem. Wellinger plasował się dopiero na piątym miejscu ze stratą 8,6 pkt.
Ostatecznie jednak Niemiec wyprzedził Kobayashiego o 8,5 pkt. W finale Wellinger uzyskał 125,5 m, a Japończyk zaledwie 114. Tschofenig stracił do zwycięzcy 9,1 pkt.
Wellinger jest mistrzem olimpijskim z Pjongczangu (2018), ale później jego karierę na wiele lat wyhamowały problemy zdrowotne. W sobotę odniósł pierwsze pucharowe zwycięstwo po ponad pięcioletniej przerwie.
Kubacki w pierwszej serii skoczył 119,5 m, co dało mu 10. miejsce. W drugiej wyraźnie się jednak poprawił. 126 m pozwoliło mu awansować na piątą lokatę. Od Wellingera okazał się gorszy o 11,6 pkt, a do podium zabrakło mu tylko 2,5 pkt.
Granerud na siódmym miejscu
Siódme miejsce zajął lider klasyfikacji generalnej PŚ Norweg Halvor Egner Granerud, który na podium nie znalazł się pierwszy raz po 12 konkursach z rzędu. Tym samym nie udało mu się wyrównać rekordowej serii Janne Ahonena. Fin w sezonie 2004/05 w najlepszej trójce plasował się w 13 kolejnych startach.
Na 13. pozycji uplasował się Aleksander Zniszczoł, a na 19. Piotr Żyła.
Po pierwszej serii odpadli 36. Paweł Wąsek i 41. Jakub Wolny.
Do USA nie poleciał Kamil Stoch, który po słabych występach w Willingen trenuje w kraju.
W klasyfikacji generalnej PŚ Granerud wciąż prowadzi z dużą przewagą. Drugiego Kubackiego wyprzedza o 229 punktów. Trzeci Anze Lanisek ma 456 pkt straty.
W Pucharze Narodów Polska jest trzecia - za Austrią i Norwegią.
O godz. 23 czasu polskiego rozpocznie się pierwszy w historii Pucharu Świata konkurs duetów mężczyzn. Trener Thomas Thurnbichler przekazał stacji Eurosport, że Polskę reprezentować będą Kubacki i Żyła.
Stany Zjednoczone goszczą zawody PŚ po 19 latach przerwy.