>>>Janusz W. gościem honorowym Legii

Janusz W. nie spodziewał się zatrzymania. Gdy zapukała do niego policja, właśnie wychodził z garażu. "Przedstawili się, padło hasło: Wrocław i wtedy zorientowałem się w czym rzecz" - opowiada.

Reklama

Co W. zeznał we wrocławskiej prokuraturze? "Odniosłem się do postawionych mi zarzutów bardzo dokładnie, wyjaśniając je obszernie, a nie przyznając się do winy. Gdyby moja wina była jednoznaczna, to już bym z Wrocławia nie wrócił. O szczegółach mówić nie mogę, ale jeden przykład: jeden zarzut dotyczy meczu Legia - Świt. Ale my go przegraliśmy 1:3" - podkreśla.

>>>W. może mataczyć w śledztwie