A miało być tak pięknie... Przed zawodami w niemieckim Titisee-Neustadt norweski skoczek miał aż 320 punktów przewagi nad Adamem Małyszem. Ale Polak wciąż wierzył, że zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest w jego zasięgu. "Będę gonił lidera" - zapowiadał. I poszedł za ciosem. Wygrywając w fantastycznym stylu oba konkursy w ubiegły weekend, Małysz zdobył 200 punktów. Po zawodach w Klingenthal nasz zawodnik ma już tylko 170 punktów straty.



Jacobsen opuścił konkurs w Klingenthal, ale jego przerwa nie potrwa długo. Jak tylko zobaczył, że Polak wraca do życiowej formy, przestraszył się, że już wkrótce to Małysz będzie liderem Pucharu Świata. Dlatego przerwał treningi przed mistrzostwami świata i będzie skakać w sobotnim konkursie w Willingen. Wszystko po to, by Polakowi trudniej było wrócić na szczyt.