"Problem dotyczący naszej skrzyni biegów jest już denerwujący" - przyznaje Willy Rampf, dyrektor techniczny BMW Sauber. Narzekania jednego z szefów Roberta Kubicy nie wróżą dobrze polskiemu kierowcy przed następnym wyścigiem Formuły 1 o Grand Prix Malezji (8 kwietnia).
"Nie wiem, dlaczego Nick Heidfeld nie ma takich kłopotów ze skrzynią jak ja? Mamy dwa różne bolidy" - żali się "Faktowi" Kubica. "Moja skrzynia po przejechaniu większej liczby okrążeń staje się niestabilna, przy redukcjach zaczynają się blokować tylne koła" - nie ukrywa złości Polak.
Już podczas przedsezonowych testów BMW miało najwięcej awarii w porównaniu z innymi zespołami. Rampf twierdził, że do pierwszego wyścigu wszystko będzie w porządku. Teraz Niemiec już niczego nie obiecuje. "Musimy sporo popracować nad niezawodnością bolidu" - mówi dyrektor techniczny BMW.
Tylko dlaczego gorszy bolid ma Kubica? Nick Heidfeld, drugi kierowca BMW, podczas testów i pierwszego wyścigu dojeżdżał do mety. Nie chodzi o błąd kierowcy, bo nad zapobieganiem uszkodzeniu skrzyni biegów czuwa skomplikowany system zapadek w połączeniu z oprogramowaniem kontrolującym moment zmiany biegu.
"Mechaniczny system wybiera następne przełożenie, zanim układ napędowy zostanie odłączony od poprzedniego" - tłumaczy Kubica.
W teorii wszystko wygląda świetnie. Dzięki nowemu systemowi BMW miało być szybsze o jakieś 0,3 sekundy na okrążeniu, czyli o 20 sekund w całym wyścigu. I samochód Heidfelda jest szybszy. Dlaczego tego samego nie można powiedzieć o bolidzie Kubicy?