Pierwszej części obecnego sezonu polski skoczek nie zaliczy do udanych. "Zawsze czegoś brakowało, żeby wskoczyć na podium. Teraz nareszcie wygrywam" - mówi z wyraźną ulgą Małysz. Jego sukcesy doceniają kibice. Trybuny pod skocznią w Zakopanem pękały w szwach, w Oberstdorfie i Titisee-Neustadt Polak także mógł liczyć na gorący doping naszych fanów.

Kiedy w Turnieju Czterech Skoczni Małysz zajął siódme miejsce, nie był ze swojego występu zadowolony. Wiedział, że stać go na więcej. Wygrywając we wspaniałym stylu zawody w Oberstdorfie i Titisee-Neustadt, Polak pokazał, że jest wielki. Na trzy tygodnie przed mistrzostwami świata w japońskim Sapporo znowu boją się go najlepsi na świecie.

Sukcesy Małysza nie pozostają bez echa także wśród tych kibiców, którzy nie jeżdżą na zawody w skokach narciarskich. W autobusie, na ulicy, w barze - wszędzie jest tylko jeden temat. Życiowa forma najlepszego polskiego skoczka. I nadzieja, że z najważniejszych zawodów w sezonie wróci do kraju ze złotym medalem.