Dariusz Wołowski: W meczu o ćwierćfinał ubiegłorocznego US Open Iga Świątek musiała walczyć przez trzy sety z Jule Niemeier. Niemka uderza piłkę naprawdę bardzo mocno.

Wojciech Fibak: Pamiętam tamten mecz, był nadspodziewanie zacięty. Niemka gra bardzo niewygodny tenis. Mierzy 178 cm i jest potężnej budowy. Bardzo silna dziewczyna. Kiedy wyjdzie jej mocne zagranie, rywalka nie ma wiele do roboty. Z pewnością Iga i jej trener Tomasz Wiktorowski doskonale o tym pamiętają. Polka musi zagrać bardzo skoncentrowana. Szkoda, bo jak na liderkę rankingu WTA Iga mogła wylosować łatwiejszą przeciwniczkę w pierwszym meczu.

Reklama

Wygra Iga Australian Open? W zeszłym roku przegrała zdecydowanie półfinał z Danielle Collins. Amerykanka z kolei była gorsza w finale od Ashleigh Barty - wtedy numer 1 WTA, która potem wycofała się z tenisa.

Barty już nie ma. Może ona byłaby w stanie rywalizować z dzisiejszą Igą? Pamiętajmy jaki skok jakościowy wykonała Polka w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Od dawna byłem pewien, że skala talentu Igi pozwoli jej osiągnąć kiedyś tenisowy szczyt. Moje proroctwa spełniły się jednak bardzo szybko. Podziwiam Igę, doceniam, mimo wszystko uważam, że konkurencja w dzisiejszym tenisie kobiet jest mniejsza niż w czasach Agnieszki Radwańskiej. Wtedy szalały na kortach siostry Williams i co najmniej osiem innych gwiazd. Dziś na ich miejscu jest Iga. Rywalki są mocne, ale nie tak mocne jak dekadę temu. Collins? Dziś w pojedynku z Igą miałaby marne szanse, choć to bardzo ciekawa tenisistka i bardzo sympatyczna dziewczyna. Mogą się spotkać w IV rundzie o ile Amerykanka do niej dotrze.

Reklama

Kto może zagrozić Idze w Australian Open?

Może pana zaskoczę, ale wymienię Elenę Rybakinę. Zwyciężczyni Wimbledonu jest co prawda na 25. miejscu w rankingu WTA, gra nieregularnie, jest nieprzewidywalna, kiedy jednak ma swój dzień, bardzo trudno ją pokonać. Ona jest w tej samej części drabinki turniejowej co Iga. Niepokoi mnie Aryna Sabalenka, która pokonała Polkę w półfinale WTA Finals. Białorusinka coraz lepiej panuje nad sobą. Nie lubię jej stylu, ale coraz bardziej doceniam. Zaczyna być cierpliwa, nie uderza już piłki na oślep, z całą mocą, przy pierwszej lepszej okazji. Oczywiście groźna może być Caroline Garcia z Francji i kilka innych rywalek, ale Iga jest faworytką. Nie jedną z faworytek, ale tą największą. Co nie znaczy, że czeka ją spacer po trofeum. Będzie bardzo ciężko, już od I rundy.

Magda Linette i Hubert Hurkacz wylosowali w I rundzie Australian Open teoretycznie łatwiejszych rywali. Polka zagra z Egipcjanką Mayar Sherif (nr 52), Polak zmierzy się z Pedro Martinezem z Hiszpanii (58).

Wciąż wierzę w wielki talent Huberta. Wiem, że w Australii nigdy nie zaszedł dalej niż do II rundy. Pamiętam, że turnieje wielkoszlemowe są dla niego wyjątkowo trudne, ale kiedy osiągać sukces w Melbourne Park, jesli nie teraz? Może Hurkacz się przełamie, gorąco mu kibicuję, choć rywalizacja w męskim tenisie jest akurat na niesamowicie wysokim poziomie. Jeśli chodzi o Magę Linette, to ja najbardziej lubię jej pojedynki z wielkimi rywalkami. Wtedy wznosi się na wyżyny, gra koncetr. Ale i na to przyjdzie czas po pokonaniu Egipcjanki. Mam nadzieję, że tu nie będzie niespodzianki.

Reklama

Mówił pan o zaciętej rywalizacji w turnieju męskim. Z powodu kontuzji nie zagra lider rankingu - nastoletni wciąż Hiszpan Carlos Alcaraz.

Nie będzie Alcaraza, ale jest wielu znakomitych tenisistów, wśród których jeden stoi ponad wszystkimi - Novak Djoković. Rok temu nie dopuszczono go do gry po całej awanturze ze szczepieniem na Covid, teraz będzie chciał się odegrać. Wygrywał w Muebourne aż dziewięć razy - najwięcej w historii. To jest jego turniej.

Serb toczy walkę o tytuł tenisisty wszech czasów z idolem Igi Rafaelem Nadalem. Hiszpan wygrał 22 turnieje Wielkiego Szlema, Djoković 21. I w Melbourne może go dopaść.

Ale nie musi. Największy błąd jaki można popełnić w tenisie to skreślić szanse Nadala. Przed rokiem Hiszpan przybył do Australii schorowany, bez formy, teoretycznie bez szans. I co? Wygrał turniej. To jest wojownik, tak jak Djoković wznosi się na swój najwyższy poziom, kiedy presja jest największa. Teraz zwycięstwo Nadala też nie jest wykluczone, choć znów słyszymy o jego kłopotach. Groźny może być Grek Stefanos Tsitsipas, ale wracający do rywalizacji były numer 1 Daniił Miedwiediew chyba jeszcze nie. Przed rokiem w Melbourne Rosjanin przegrał finał z Nadalem, choć był zdecydowanym faworytem.

Może pan coś opowiedzieć o atmosferze turnieju w Australii? W 1978 roku wygrywał pan go w deblu.

W singlu byłem w III rundzie. Rzadko wybieraliśmy się do Australii, bo turniej był dla tenisistów z Europy i USA ekstremalnie trudny. Graliśmy jeszcze na trawie, która była znacznie gorszej jakości niż na Wimbledonie. W dodatku wiał silny wiatr. Miejscowi zawodnicy byli do tego przyzwyczajeni, więc najczęściej wygrywali. Uważam, że to bardzo dobrze, iż w 1988 roku przeniesiono turniej na kotry twarde. Australijczycy to obok Brazylijczyków najsympatyczniejsza nacja świata. Zawsze uśmiechnięci, zawsze pozytywni, gościnni. Lubią wszystkich.