Djokovic nie ukrywa, że uwielbia karmić się negatywnymi emocjami podczas każdego meczu. Nie ma znaczenia, czy prowadzi czy nie. Czołowy zawodnik światowego rankingu po prostu znajduje motywację i inspirację we wszelkiego rodzaju afrontach, rzeczywistych i domniemanych.
Każda sytuacja odpowiednio go nakręca. Niekiedy jest to zbyt długa wymiana zdań z sędzią głównym, sposób w jaki jego sztab reaguje na trybunach lub... krytyka, jaką otrzymuje za wchodzenie w kwestie polityczne. Wszystko to już się wydarzyło podczas tegorocznego French Open.
Serb uwielbia prowokować, ale widzowie nie zawsze mu sprzyjają. Tak zdarzyło się w piątek podczas zwycięskiego pojedynku 7:6 (7-4), 7:6 (7-5), 6:2 nad rozstawionym z numerem 29. Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną w trzeciej rundzie turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Mecz trwał trzy godziny i 36 minut. To najdłuższy wygrany mecz trzysetowy Serba w turniejach Wielkiego Szlema.
22-krotny triumfator zawodów tej rangi nie był zachwycony zachowaniem fanów. Nic dziwnego, że aż sześciokrotnie przydarzył mu się błąd podwójnego serwisu. W trakcie rywalizacji popełnił też 38 niewymuszonych błędów.
Większość ludzi przychodzi, aby cieszyć się tenisem lub kibicować jednemu lub drugiemu graczowi. Ale to są indywidualności. Są ludzie — są grupy czy cokolwiek — którzy uwielbiają wygwizdywać każdą rzecz, którą robisz. To jest coś, co uważam za brak szacunku i szczerze mówiąc, tego nie rozumiem – powiedział później Djokovic na konferencji prasowej.
Ale to ich prawo. Zapłacili za bilet. Mogą robić, co chcą - przyznał.
W 4. rundzie rywalem Djokovica mógł być Hubert Hurkacz, ale przegrał w pięciu setach z Peruwiańczykiem Juanem Pablo Varillasem.