Na jednym z kont w mediach społecznościowych 31-latka wprost poprosiła o wsparcie finansowe. By zakwalifikować się do Paryża musi wystartować w kilkunastu zawodach.

Wstyd mi, ale proszę o pomoc finansową. Staram się zachować "twarz", aby spełnić moje marzenie, by zdobyć kolejny złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Niektórzy myślą, że już jestem szczęściarą-zwyciężczynią, bo wygrałam złoto, dostałam nagrody. Tak, ale staram się coś odłożyć, by móc żyć normalnie po zakończeniu kariery. To, co otrzymałam nie pokrywa kosztów przygotowania do kolejnych igrzysk - napisała sztangistka, która wygrała w Tokio rywalizację w kategorii 55 kg.

Reklama

Filipiny na letnie igrzyska letnie wysyłają swoich sportowców od 1924 roku z jednym wyjątkiem, gdy wraz z wieloma innymi państwami zbojkotowały olimpiadę w Moskwie w 1980 roku. Obecnie to wyspiarskie państwo ma 14 medali, w tym jedno złoto i cztery krążki wywalczone w Tokio. Diaz oprócz złota ma także srebro z 2016 roku z Rio de Janeiro.

Igrzyska w Paryżu 2024, jeśli się zakwalifikuje, mają być jej piątym startem, najprawdopodobniej ostatnim, gdyż w Tokio tak mówiła o swojej karierze:

Reklama

Mam 30 lat i myślałam, że start w Tokio to będzie dla mnie jak zejście ze sceny na zakończenie kariery. A wygrałam! Jestem wprost zszokowana.

Diaz w najbliższych planach ma wylot do USA, gdzie ma przygotowywać się do grudniowych mistrzostw globu w stolicy Kolumbii - Bogocie.

Specjalistka od podnoszenia ciężarów także przed igrzyskami w Tokio prosiła publicznie o wsparcie finansowe, czym zszokowała wielu Filipińczyków. Wówczas otrzymała m.in. 1,5 miliona filipińskich pesos (ok. 126 tys. zł) od MVP Sports Foundation.