Swoboda jednak nie dokończyła swojej wypowiedzi i ją ucięła. Pozostały niedomówienia i domysły. Głos jednak zabrał "bohater" całego zamieszania. Na łamach serwisu interia.pl Sebastian Urbaniak przyznał, że chodziło o niego. Lekkoatleta, żywi nieodwzajemnione uczucia do najszybszej Polki. W przeszłości dopuszczał się nękania sprinterki za co został zawieszony przez Polski Związek Lekkiej Atletyki, który jednak zmniejszył mu karę i dlatego płotkarz mógł pojawić się na zawodach w Gorzowie. To nie spodobało się Swobodzie, według której Urbaniak swoją obecnością rozpraszał ją podczas mistrzostw Polski.

Reklama

Może to jest obsesyjne uczucie do pani Swobody. Zakochałem się. Wie pan, jak to mówią: serce nie sługa. I wtedy robi się głupie rzeczy, bo myśli się sercem. A co do tego zachowania z mistrzostw Polski, to chciałem porozmawiać po tych wielu miesiącach, by wyjaśnić sobie pewne sprawy. Ewa nie chciała rozmawiać i zrobiła kolejną aferę. Oczywiście nie powiedziała w telewizji wprost, o kogo chodzi, ale przyznaję, że to chodziło o mnie. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy - stwierdził w rozmowie z interia.pl Urbaniak.