Tylko katastrofa mogła zabrać Lechowi awans
Lech na rewanż do Islandii wybrał się z solidną zaliczką z pierwszego spotkania. Piłkarze z Wielkopolski na własnym stadionie rozbili grający przez większość meczu w dziesiątkę Breidablik aż 7:1. Mistrzowie Polski musieli w środę tylko dopełnić formalności. Chyba nikt sobie nie wyobrażał, by "Kolejorz" mógł przegrać na wyjeździe różnicą siedmiu goli.
Niewykorzystane okazje zemściły się na Breidablik
Poznaniacy do rewanżu z Breidablik przystąpili mocno rozluźnieni. Natomiast niemający nic do stracenia gospodarze ruszyli do przodu od pierwszego gwizdka sędziego. Goście mieli sporo szczęścia, że w pierwszym kwadransie nie stracili bramki. Gospodarze mieli trzy dobre okazje do objęcia prowadzenia.
Niewykorzystane okazje zemściły się na piłkarzach Breidablik. W 29. minucie po ich błędzie w własnym polu karnym Filip Szymczak wyłożył piłkę jak na tacy, a Mikael Ishak umieścił ją w siatce.
Lech przed trudnym zadaniem
W drugiej połowie wynik już nie uległ zmianie. Islandczycy starali się doprowadzić do remisu, ale brakowało im skuteczności. Natomiast Lechowi bardziej zależało na dowiezieniu korzystnego wyniku do końca niż zdobywaniu kolejnych bramek.
Kolejnym rywalem Lecha w eliminacjach do Ligi Mistrzów będzie Crvena Zvezda Belgrad. Mistrz Serbii wygrała u siebie w rewanżu z Lincoln Red Imps FC 5:1. Przed tygodniem najbliższy przeciwnik "Kolejorza" w Champions League pokonał zespół z z Gibraltaru 1:0.