Były uznany piłkarz i trener docenił sukces, jakim jest pierwszy od 36 lat awans biało-czerwonych do 1/8 finału mistrzostw świata, ale nie jest zadowolony ze stylu gry, jaki prezentuje w Katarze drużyna Czesława Michniewicza.

Reklama

Trzeba się cieszyć z awansu, bo to jest sukces, na który czekaliśmy bardzo długo. Wynik jest dobry i za 20 lat będziemy tylko o tym mówić, ale to, co pokazali polscy piłkarze nie jest pocieszające. Ja osobiście nie lubię takiego stylu. Nasza drużyna męczy się na boisku, nie pokazuje nowoczesnego futbolu, opartego na szybkości i technice. My jesteśmy bardzo wycofani, liczymy, że przez przypadek padnie jakaś bramka. Nie myśli się o wyprowadzaniu piłki w taki sposób, aby skonstruować akcję. Nie ma tego co w futbolu jest najfajniejsze, czyli dążenia do strzelenia gola. W meczu z Argentyną nawet Robert Lewandowski zaczął grać jak obrońca. Jest coś dziwnego w tym zespole. Polscy piłkarze wyglądają jak "smutasy". Nie dostrzegam w nich spontaniczności, choć oczywiście jest tam dużo walki, która potrafi być skuteczna i przynosić efekty – tłumaczył Kasperczak.

Medalista mistrzostwa świata z 1974 roku zwrócił uwagę, że we Francji przed niedzielnym meczem dużo pisze się o defensywnym stylu gry Polski, ale nie jest to wyśmiewanie się, tylko pokazanie rzeczywistego obrazu.

Oni piszą prawdę, bo nasz zespół tak właśnie wygląda na boisku. Są realistami, nie jest to z ich strony wojna psychologiczna. Nie znaczy to, że Polska nie może zaskoczyć. Widzimy, co się dzieje na tych mistrzostwach. Argentyna przegrała z Arabią Saudyjską, Brazylia z Kamerunem, a Francja z Tunezją. To są wielkie sensacje. Nam też może wyjść niesamowity mecz – wspomniał.

Kasperczak, który mieszka od wielu lat we Francji, zwrócił uwagę, że trwa tam dyskusja, dlaczego trener Didier Deschamps dokonał aż tylu zmian w składzie na ostatni mecz z Tunezją, co zakończyło się porażką 0:1.

Nie wiem, czy to było zasadne? To może wpłynąć ujemnie na rytm meczowy kluczowych zawodników. Kiedyś tego nie było, grało się na turniejach maksymalnie 15 zawodnikami, a teraz – jak się ma już zapewniony awans – korzysta się z całej kadry. To jest nie do końca sportowe zachowanie w stosunku do innych zespołów, które walczą o awans – zauważył.

Zdaniem Kasperczaka Francja, ta w najmocniejszym składzie, prezentuje bardzo nowoczesny futbol.

Reklama

Taktyka jest ustawiona tak, aby wygrywać. Takie też jest nastawienie mentalne. Mają skutecznych zawodników, potrafią kreować sytuacje bramkowe, ale potrafią się też bronić. Nie robią byle czego na boisku, ale mają wypracowane kombinacje, które realizują. Przed turniejem wypadł im Karim Benzema, ale wskoczył za niego Olivier Giroud i go dobrze zastąpił. Francuzi mają mnóstwo bardzo dobrych piłkarzy i chodzi o to, aby trener trafił ze składem, bo wybór ma duży – podkreślił.

Kasperczak ma nadzieję, że w niedzielnym spotkaniu Polacy zagrają odważniej niż przeciwko Meksykowi czy Argentynie.

Z tego co słyszę i czytam prawie każdy się tego domaga. Po meczu z Arabią mówiłem, że nie należy zmieniać składu, który wygrał. Nie wiem dlaczego na Argentynę za Arkadiusza Milika wyszedł Karol Świderski. To jest napastnik, który potrafi wykańczać akcje, a Michniewicz wstawił go i liczył, że będzie pracował w defensywie. W trakcie meczu okazało się, że Lewandowski był kompletnie osamotniony, jak w spotkaniu z Meksykiem. Co on może zrobić, jak nie dostaje piłki? Ustawienie z Arabią było dobre, gra ofensywna w miarę ciekawa i w tym kierunku trzeba iść. Cel, jakim był awans, został już osiągnięty. Mam nadzieję, że nasi piłkarze zrzucą presję wyniki i pokażą bardziej ofensywny styl – podsumował Kasperczak.