Tsitsipas, uważany za jednego z kandydatów do zwycięzca w całym turnieju, w pierwszych dwóch setach ani razu nie dał się przełamać. W trzecim przyszedł wyraźny kryzys. Przegrał go w tie-breaku, po czym udał się na siedem minut do szatni. Mannarino, obecnie 44. w zestawieniu ATP, musiał w tym czasie dodatkowo się rozgrzewać, by pozostać w rytmie, ale to na niewiele się zdało. Po powrocie na kort Grek był bardzo skoncentrowany i nie oddał już żadnego gema. Ostatniego seta wygrał do zera.

Reklama

Kwalifikant pokonał faworyta

Dokładnie tak samo zachował się Tsitsipas w pierwszej rundzie, w której pokonał utytułowanego Szkota Andy'ego Murraya. Tym razem takie zachowanie nie spodobało się kibicom, którzy przywitali go na korcie gwizdami. Później Grek tłumaczył, że jego ubrania były przesiąknięte potem i musiał się odświeżyć.

W kolejnej rundzie będzie musiał się zmierzyć z hiszpańskim 18-latkiem Carlosem Alcarazem, który zajmuje 55. miejsce w światowym rankingu. Jeszcze nigdy ze sobą nie grali.

Reklama

Niespodzianką zakończył się inny mecz. Kwalifikant Botic van de Zandschulp pokonał rozstawionego z numerem ósmym Norwega Caspera Ruuda 3:6, 6:4, 6:3, 6:4. To na razie największa sensacja turnieju.