Biało-czerwone - w składzie: Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann - przez większą część dystansu zajmowały trzecie miejsce, ale na ostatnich 500 metrach wyprzedziły Niemki.

Reklama

Taktyka była taka, że pierwszy tysiąc poszłyśmy, ile mogłyśmy, a drugi jeszcze mocniej. Lepiej się tego nie dało zrobić. Wszystkie razem robiłyśmy, co mogłyśmy, żeby dogonić kolejne osady. Jesteśmy szczęśliwe - zaznaczyła Sajdak.

Wahania nastrojów

Przyznała, że ona i jej koleżanki z osady po słabszym początku miały moment, kiedy ich wiara w zdobycie medalu nieco osłabła.

Gdy wystartowałyśmy i byłyśmy czwarte, to była chwila zwątpienia, ale bardzo krótka i wzięłyśmy się w garść - relacjonowała wioślarka z Krakowa.

Jak dodała, gdy dogoniły Holenderki, to ich wiara w sukces znacząco wzrosła.

Byłyśmy wtedy już pewne, że nie oddamy medalu. Z czasem oswajałyśmy falę, która rosła. Dzięki temu, że ujarzmiłyśmy ją, to zaczęła nam ona pomagać. Płynęłyśmy z nią, a nie walczyłyśmy z warunkami - analizowała zawodniczka, która w piątek będzie świętować 30. urodziny.

Na sukces składa się wiele rzeczy

Zapewniła, że Polki były bardzo dobrze przygotowane fizycznie do tego startu oraz wspólnie radziły sobie z wszelkimi przeciwnościami losu.

Nie musiała się długo zastanawiać przy odpowiedzi o tajemnicę wyjątkowości kobiecej czwórki podwójnej, która od lat regularnie przywozi medale z najważniejszych imprez.

Zgranie i jedność osady, pewność trenera co do planu i wspólny cel, do którego dążymy - wyliczała.

Reklama

Jak dodała, każda z nich jest inna, co działa na ich korzyść.

Dzięki temu się uzupełniamy i stanowimy jedność - wskazała.

Zasłużone wakacje

Ona oraz Kobus-Zawojska w Rio de Janeiro płynęły w osadzie, która wywalczyła olimpijski brąz.

Fizycznie ten zdobyty teraz krążek jest cięższy. Przygotowań teraz było pięć lat. Było więcej przygód i przeszkód - pozytywnych i negatywnych. Na pewno trudniej było go zdobyć, ale dzięki temu lepiej smakuje - oceniła.

Jest ona najstarsza w osadzie mistrzyń świata sprzed trzech lat i wicemistrzyń globu z 2019 roku. Pojawiały się głosy, że po igrzyskach w Tokio mogłaby pożegnać się z nią. Zapytana o to w środę na początku odpowiedziała wymijająco:

Już zawsze będziemy czwórką podwójną kobiet, srebrnymi medalistkami olimpijskimi z Tokio i nic tego nie zmieni - zaznaczył.

Dopytywana, czy osada w obecnym składzie wystąpi jeszcze w jakiejś ważnej imprezie, dodała:

Nie jest to niemożliwe. Na razie mamy wolne i zasłużone wakacje po dwóch latach przygotowań - zaznaczyła.