To jedyny minus, o którym mówił szef Polskiej Misji Olimpijskiej w rozmowie z dziennikarzem sportowym Radia ZET Krzysztofem Wilanowskim. Sama wioska w Pekinie na duży plus. Jest bardzo dobrze zorganizowana i kompaktowa. Wszędzie można poruszać się pieszo. Mamy do dyspozycji apartamenty, w których każdy z zawodników ma swój własny pokój. Trochę inaczej jest w Zhangjiakou. Tam niektóre pokoje są dwuosobowe – zdradza Niedźwiedzki.
Szef Polskiej Misji Olimpijskiej odniósł się też do zamieszania, które powstało przed wylotem sportowców, jeszcze na lotnisku w Warszawie. Pojawiły się problemy z aplikacjami. Moim zdaniem, przeciążone były serwery. Termin wylotu był bardzo popularny. Nie można było wypełniać formularzy w tej aplikacji, wcześniej niż po otrzymaniu wyniku drugiego testu. Wszyscy zaczęli to robić właśnie w tym dniu, dlatego mogły pojawić się problemy – ocenia dla Radia ZET.
Najważniejsze, że wszyscy dotarli do Pekinu. Teraz czekamy na wyniki testów, zrobionych już na miejscu. Jest nerwówka, bo w innych reprezentacjach pojawiły się przypadki zakażenia koronawirusem – mówi Niedźwiedzki.
Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie zaczną się 4 lutego.