Polska do olimpijskiej rywalizacji wystawi 57 sportowców. Czy ta liczba jest adekwatna do możliwości i stanu polskiego sportu?
Ta liczba jest przede wszystkim wyrazem zdobytych kwalifikacji olimpijskich przez polskich sportowców. Kryteria kwalifikacyjne zostały ściśle określone przez międzynarodowe federacje sportowe i Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl). Z reguły w zimowych edycjach igrzysk uczestniczy pomiędzy 50 a 60 sportowców z naszego kraju. Od lat ta liczba jest podobna i odzwierciedla nasze możliwości, nasz potencjał. Naturalnie jest on większy w sportach letnich, ale i w zimowych nasi zawodnicy osiągali dotychczas imponujące sukcesy.

Reklama

Łącznie w 23 startach w zimowych igrzyskach biało-czerwoni zdobyli 22 medale: po siedem złotych i srebrnych oraz osiem brązowych. Najbardziej utytułowanym polskim "zimowym" olimpijczykiem jest Kamil Stoch, który wywalczył trzy złote medale i jeden brązowy. Jako grupa najwięcej, dziewięć medali zdobyli skoczkowie narciarscy. Ten sezon jednak wyraźnie do nich nie należy. Czy są w stanie występem w Pekinie pozytywnie zaskoczyć kibiców?
Niedługo się o tym przekonamy. Być może szczyt formy naszych skoczków przyjdzie właśnie w trakcie igrzysk. Cykl treningowy często układany jest właśnie pod start w tej najważniejszej sportowej imprezie świata. Tak jak wszyscy polscy kibice bardzo bym chciał, by nasi skoczkowie znów pokazali w Pekinie na co ich stać i znów zaczęli odgrywać główne role. Kibicujmy im z całego serca. Pamiętajmy, że sport jest nieprzewidywalny. 11 lutego, czyli w trakcie igrzysk, będziemy obchodzić 50-lecie zdobycia złotego medalu w skokach przez Wojciecha Fortunę w Sapporo w 1972 roku. Wierzę, że ta rocznica zostanie odpowiednio uczczona przez naszych zawodników.

Jeśli nie skoczkowie, to w takim razie może snowbordzistka Aleksandra Król i alpejka Maryna Gąsienica-Daniel mają największe realne szanse, aby powiększyć dorobek medalowy? Ktoś jeszcze?
Start w igrzyskach to nobilitacja i spełnienie marzeń. Chciałbym, aby każdy członek Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej osiągnął sukces. Dla jednych to medal, dla innych - rekord życiowy czy poprawa wyniku w porównaniu do poprzednich igrzysk bądź imprezy najwyższej rangi. PKOl nigdy nie wywierał presji na zawodnikach pod względem zdobyczy medalowych. Zawsze robimy wszystko, by zapewnić im jak najlepsze warunki udziału w igrzyskach. Jako prezesa PKOl cieszy mnie każdy medal, każdy rekord kraju czy rekord życiowy polskiego zawodnika. Nikt nie jedzie na igrzyska z przypadku, a występ na olimpijskich arenach poprzedza wieloletni, żmudny i okupiony wieloma poświęcaniami okres przygotowań. Każdy polski sportowiec chce dać tam z siebie wszystko i godnie reprezentować kraj. Oczywiście chciałbym usłyszeć w Pekinie polski hymn. Nie ma nic piękniejszego i bardziej wzruszającego niż Mazurek Dąbrowskiego, a także polska flaga na olimpijskim maszcie.

Reklama

Pekin w krótkim czasie ponownie zorganizuje igrzyska olimpijskie. Jakie wspomnienia w pierwszej kolejności przywołuje pan z roku 2008? Które to pana z kolei igrzyska w czasie piastowania funkcji prezesa PKOl?
W Pekinie byłem jako prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce. W sensie organizacyjnym wspominam te igrzyska bardzo pozytywnie. Wszystko tam odbywało się bardzo sprawnie i jestem przekonany, że będzie tak samo w przypadku zimowej edycji. W roku 2008 nasza reprezentacja w piłce ręcznej zajęła piąte miejsce. Niewiele stosunkowo zabrakło, abyśmy znaleźli się w strefie medalowej. Uczestniczyłem w wielu igrzyskach i każde z nich były inne pod względem sportowego wyniku i poziomu organizacji. Pierwszymi były Ateny w 2004 roku, gdzie pojechałem jako prezes Polskiej Konfederacji Sportu, później Pekin 2008. Jako prezes PKOl uczestniczyłem w letnich igrzyskach w Londynie 2012, Rio de Janeiro 2016 i Tokio 2020 oraz zimowych – Soczi 2014 i Pjongczang 2018. Każde to duże wyzwanie organizacyjne dla PKOl. Ściśle przy tym współpracujemy z Ministerstwem Sportu i Turystyki, polskimi związkami sportowymi i samymi zawodnikami, którym zawsze chcemy stworzyć jak najbardziej komfortowe i bezpieczne warunki udziału w igrzyskach.

Reklama

Pandemia COVID-19 wymusza na uczestnikach igrzysk w Pekinie szczególne obowiązki, m.in. dochowanie wielu procedur zdrowotnych. Jak one wyglądają w praktyce? Na co trzeba zwrócić uwagę?
Wszystko to ze szczegółami opisane jest w regułach dla uczestników igrzysk przygotowanych przez Komitet Organizacyjny Pekin 2022. Te zasady mają jeden wspólny mianownik – bezpieczeństwo zdrowotne uczestników rywalizacji sportowej i mieszkańców Chin. Przyjeżdżający do Chin muszą mieć specjalną aplikację w telefonach, w której dokumentują swój ogólny stan zdrowia i temperaturę ciała. Każdy będzie musiał przedstawić negatywny wynik testu wykonany nie później niż 72 godziny przed podróżą, a po wylądowaniu poddać się kolejnym testom. Zaszczepieni uczestnicy igrzysk trafią do tzw. bańki, czyli będą przebywać tylko w gronie osób zaangażowanych w igrzyska. Zawodnicy będą testowani codziennie. Wszechobecne będą także maseczki, których używać trzeba będzie także w "bańce". Celem tych działań – podobnie jak było w Tokio - jest minimalizacja ryzyka. To wymóg organizatorów, któremu każdy kraj musi się podporządkować.

Olimpijski świat chrzest związany z pandemią COVID-19 przeszedł pół roku temu właśnie w stolicy Japonii. Jakie wnioski zostały wyciągnięte?
Opracowano wiele procedur zdrowotnych, które dziś są wykorzystywane. Jednak – ze względu na o wiele trudniejszą sytuację epidemiczną na świecie niż latem ubiegłego roku oraz dużo bardziej zaraźliwy wariant wirusa – te procedury są o wiele bardziej rygorystyczne. W Tokio żaden członek polskiej ekipy nie był zakażony. W Pekinie jest inaczej – przed rozpoczęciem igrzysk mamy kilka przypadków. Boimy się, czy koronawirus nie pokrzyżuje startów polskich sportowców i nie odbierze szans medalowych, np. naszej pretendentce do medalu Natalii Maliszewskiej. Mam jednak nadzieję, że zawodnikom mimo wszystko uda się wystartować w zawodach.

Organizatorzy przygotowali trzy wioski olimpijskie. Czy w każdej z nich będą mieszkać polscy sportowcy?
Tak. W każdej wiosce są też członkowie misji olimpijskiej Pekin 2022, w tym tzw. oficerowie covidowi, którzy czuwają nad przestrzeganiem reguł bezpieczeństwa i wspierają zawodników.

Jak w praktyce będzie wyglądała sytuacja, gdy na miejscu przez COVID-19 okaże się, że np. zespół skoczków jest zdekompletowany i nie może wziąć udziału w konkursie drużynowym. Czy możliwe jest dowołanie nowych zawodników?
Jeśli zajdzie taka ewentualność – oby nie - te kwestie będą rozstrzygane w porozumieniu z Międzynarodową Federacją Narciarską, Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, Polskim Związkiem Narciarskim i Polskim Komitetem Olimpijskim.

Zanim dojdzie do startów na olimpijskich arenach trzeba najpierw dotrzeć do Pekinu. W tym roku to wyjątkowe wyzwanie. Chiny poważnie ograniczyły liczbę powietrznych przewoźników, którzy otrzymali zgody na przeloty do tego kraju. Duża grupa naszych olimpijczyków już dotarła na miejsce. Co z resztą?
Główna grupa - około 100 osób - wyleciała 26 stycznia lotem specjalnym realizowanym przez naszego narodowego przewoźnika – Polskie Linie Lotnicze LOT. Wspólnym wysiłkiem udało nam się zorganizować ten czarter. Skoczkowie narciarscy mieli zaplanowany lot po weekendowych zawodach Pucharu Świata w Willingen. Miejscem wylotu - Frankfurt nad Menem. Niewielka grupa z Polski dotrze do Pekinu liniami rejsowymi.

Czy to będą ostatnie igrzyska Andrzeja Kraśnickiego w roli prezesa PKOl?
To nie czas na rozmowę o moich planach i przyszłości. Priorytetem są bezpieczne igrzyska i start polskich zawodników.