Shiffrin, największa gwiazda narciarstwa alpejskiego ostatnich lat, nie zdobyła żadnego medalu. Wypadła z trasy slalomu, nie ukończyła giganta i kombinacji, była dziewiąta w supergigancie oraz osiemnasta w zjeździe.
Opóźniła powrót do domu
Szóstą medalową szansę miała w ostatnim dniu igrzysk w slalomie równoległym drużyn mieszanych. Opóźniła o 24 godziny powrót do domu, aby wystartować w tej konkurencji, przełożonej z soboty z powodu złych warunków atmosferycznych, ale złej passy nie udało się przełamać. Amerykanie uplasowali się tuż za podium.
Przeżyłam wiele rozczarowań podczas tych igrzysk, a dziś to najlepsze wspomnienie - przyznała dwukrotna złota medalistka olimpijska - w slalomie z Soczi (2014) oraz w gigancie z Pjongczangu (2018).
Kosztowna pomyłka
Wielkim faworytem był również Riiber, wygrywający seryjnie zawody Pucharu Świata w kombinacji norweskiej. Jednak w Chinach najpierw musiał poddać się kilkunastodniowej izolacji z powodu COVID-19, co wykluczyło go z pierwszej konkurencji igrzysk. Gdy się skończył ten okres, w drugiej prowadził z dużą przewagą po skokach, ale podczas biegu... pomylił trasę i minął linię mety dopiero na ósmej pozycji.
Przez wiele dni w centrum uwagi znajdowała się Walijewa. 15-letnia zawodniczka zdobyła złoty medal z drużyną Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, wykonując jako pierwsza na świecie skok z czterema obrotami, ale następnego dnia po zwycięstwie przyszła wiadomość o pozytywnym wyniku testu antydopingowego, wykonanego... w grudniu. Rosjankę dopuścił do występu indywidualnego Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Walijewa prowadziła po programie krótkim, jednak w dowolnym pogubiła się i zakończyła start na czwartym miejscu.
Dlaczego odpuściłaś? Wytłumacz mi to, dlaczego? Dlaczego zupełnie przestałaś walczyć? - rugała ją po występie trenerka Eteri Tutberidze.
Szef MKOl Thomas Bach był zaskoczony "niesamowitym chłodem", jaki powstał wokół 15-letniej łyżwiarki po porażce. Można było poczuć tę mrożącą atmosferę, ten dystans. Dlaczego tak się stało, to pozostaje poza moją wyobraźnią - ocenił.
COVID-19 zabrał marzenia
Natalia Maliszewska była wymieniana jako jedna z nielicznych polskich nadziei na medal w Pekinie. W październiku ubiegłego roku w stolicy Chin wygrała zawody Pucharu Świata na 500 m. Na tym dystansie odnosiła wiele sukcesów, ale na igrzyskach nie wystartowała. Powodem były zmieniające się wyniki testów na COVID-19, to pozytywne, to negatywne.
W dzień startu o 3 w nocy ludzie wyciągają mnie z izolatki... Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że ktoś za chwilę zabierze mnie znowu do izolatki. Przez zasłony wyglądałam tylko trochę. Jednym okiem, bo bałam się, że mnie ktoś zobaczy. Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowuję ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, ze oni się jednak pomylili! Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem! Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... - napisała w mediach społecznościowych.
W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska - podsumowała łyżwiarka z Białegostoku, która kompletnie rozbita po tej huśtawce nastrojów nie liczyła się w następnych startach, a marzenia o sukcesie na 1000 m pogrzebał upadek.
COVID-19 wykluczył z igrzysk liderkę Pucharu Świata w skokach narciarskich i faworytkę olimpijskiej rywalizacji Austriaczkę Maritę Kramer, którą w ostatniej chwili wycofano z lecącej do Chin ekipy. 20-letnia zawodniczka spisywała się w tym sezonie znakomicie. Wygrała sześć konkursów PŚ i jest zdecydowaną liderką klasyfikacji generalnej. Igrzyska w Pekinie miały być pierwszymi w jej karierze.