Dla Śląska mecz z niemieckim zespołem był praktycznie o być, albo nie być w grze o play off. Mistrzowie Polski po jedenastu kolejkach mieli na koncie jedno zwycięstwo i zajmowali ostatnie miejsce w grupie, a "Wieże" z trzema zwycięstwami były na ósmej pozycji, ostatniej dającej prawo gry w kolejnej fazie rozgrywek.

Reklama

Początek spotkania w wykonaniu Śląska był udany i po trafieniu Jeremiaha Martina prowadził 9:4. Co prawda kolejne trzy minuty wrocławianie przegrali 0:12 (9:16), ale po przełamaniu czarnej serii punktowali już regularnie i pierwszą kwartę skończyli ze stratą tylko jednego punktu do rywali (20:21).

Kłopoty mistrzów Polski zaczęły się w drugiej odsłonie spotkania. Od stanu 22:23 przyjezdni odskoczyli na 22:30, ale w przeciwieństwie do pierwszej kwarty, tym razem Śląskowi nie udało się zniwelować strat. Przewaga Towers powoli, ale systematycznie rosła. Kiedy zrobiło się 26:37 trener Andrej Urlep poprosił o czas. Po wznowieniu gry Aleksander Dziewa zaliczył stratę, Anthony Polite wykończył skutecznie kontrę i wrocławianie tracili już 13 oczek do rywali.

Trzecią kwartę Śląsk rozpoczął przegrywając 34:50, ale wystarczyły niespełna trzy minuty a zrobiło się już 35:59. Wrocławianie mieli problemy z trafieniem do kosza nie tylko z gry, ale także z linii rzutów osobistych. Rywale natomiast konsekwentnie rozgrywali swoje akcje, potrafili wypracować czyste pozycje rzutowe i punktowali. Po kolejnej skutecznej akcji Polite na dwie i pół minuty przed końcem trzeciej kwarty było już 73:43 dla Towers i emocje właściwie się skończyły.

Reklama

W ostatniej kwarcie goście kontrolowali wydarzenia na boisku i nie pozwolili Śląskowi zmniejszyć strat. Na dwie i pół minuty przed końcem trafił Artsiom Parachouski i było 64:93. Były to ostatnie punkty mistrzów Polski zdobyte w środę. Przyjezdni natomiast chcieli dobić do stu oczek i się im to udało po dwóch skutecznych rzutach z linii osobistych Ziga Samara.

Porażka z Towers (64:100) sprawia, że szanse Śląska na awans do fazy play off Pucharu Europy są znikome. Co prawda do rozegrania jest jeszcze sześć kolejek, ale tylko dwa razy wrocławianie zagrają we własnej hali, a do tego czekają ich pojedynek m.in. z wiceliderem grupy Turk Telekom Ankara, zajmującym trzecie miejsce Hapoelem Tel Aviv, czy silnym Paris Basketball.

Śląsk Wrocław – Veolia Towers Hamburg 64:100 (20:21, 14:29, 15:31, 15:19)
Śląsk Wrocław: Jeremiah Martin 17, Łukasz Kolenda 15, Conor Morgan 13, Aleksander Dziewa 8, Artsiom Parachouski 6, Justin Bibbs 3, Aleksander Wiśniewski 2, Daniel Gołębiowski 0, Serhij Pawłow 0, Szymon Tomczak 0
Veolia Towers Hamburg: Anthony Polite 19, Ziga Samar 17, Seth Hinrichs 15, Kendale McCullum 14, Yoeli Childs 10, Christoph Philipps 8, Jonas Wohlfarth-Bottermann 7, Lukas Meisner 5, Len Schoormann 3, Michał Kozak 2