Polacy po trzech meczach wracają do domu

Młodzi Polacy w meczu otwarcia po katastrofalnych błędach przegrali z Gruzją. Po porażce z teoretycznie najsłabszym zespołem w grupie było jasne, że wywalczyć awans do kolejnej fazy turnieju będzie bardzo ciężko. Do kolejnych pojedynków z Portugalią i Francją podopieczni Adama Majewskiego nie przystępowali w roli faworyta.

Reklama

Portugalczycy dali naszym piłkarzom bardzo bolesną lekcję. Porażka 0:5 pozbawiła biało-czerwonych jakichkolwiek złudzeń. Po niej stało pozostało im już tylko zagrać z Francją o honor. Niestety, "Trójkolorowi" od początku do końca dominowali na boisku i pokazali Polakom miejsce w szeregu. 1:4 to najniższy wymiar kary, jaki dziś mógł spotkać naszą reprezentację.

Francuzi w 30. minut strzelili Polakom trzy gole

Już po pierwszych 30. minutach gry przegrywaliśmy 0:3. Katastrofa zaczęła się od błędu Kacpra Trelowskiego. Bramkarz Rakowa Częstochowa po niezbyt groźnym strzale z dystansu odbił piłkę przed siebie, a Nathan Zeze skorzystał na złej interwencji.

Po upływie kolejnej minuty było już 2:0 dla Francji. Tym razem fatalne zachowanie Antoniego Kozubala w środku pola wykorzystał Djaoui Cisse. Ten sam zawodnik był też autorem trzeciego gola dla rywali.

Honorowy gol Mosóra

W 61. minucie piłkę w siatce reprezentacji Francji umieścił Ariel Mosór. Obrońca Rakowa Częstochowa trafił do bramki rywali po stałym fragmencie gry. To wszystko na co było stać tego dnia Polaków. Wynik meczu na 4:1 osiem minut przed końcem regulaminowego czasu gry ustalił Matthis Abline.

Po meczu Mosór celnie podsumował występ swój i kolegów na mistrzostwach Europy. Zagraliśmy beznadziejny turniej. Wyszło bardzo słabo - powiedział piłkarz naszej reprezentacji. Trudno się z nim nie zgodzić.