Feio chciał być w Legii, a Legia chciała Feio, ale...
Legioniści w poniedziałek zakończyli urlopy. Rano stawili się w klubie na badaniach. We wtorek piłkarzy czeka pierwszy trening. Zajęcia poprowadzi Edwarda Iordanescu. Rumuński szkoleniowiec w ubiegłym tygodniu zakończył negocjacje z klubem ze stolicy i dziś został oficjalnie zaprezentowany jako trener "wojskowych".
Poszukiwania nowego opiekuna dla piłkarzy Legii trwały trzy tygodnie. Po zakończeniu poprzedniego sezonu podjęto rozmowy z Goncalo Feio na temat przedłużenia wygasającej umowy. Obie strony były zainteresowane kontynuowaniem współpracy. Ostatecznie jednak do podpisania kontraktu nie doszło. Feio chciał zgromadzić w swoim ręku więcej władzy i mieć zdecydowanie większy wpływ na budowę sztabu szkoleniowego oraz kadry pierwszego zespołu. Kierownictwo klubu nie chciało się na to zgodzić i porozumienia nie osiągnięto - wyjaśnia Wojciech Dobrzyński.
Polityka zdecydowała, że Szpilewski nie trafił do Legii?
Faworytem do zajęcia miejsca po Portugalczyku wydawał się Aleksiej Szpilewski. Część mediów donosiła nawet, że dyrektor sportowy Legii, Michał Żewłakow dogadał się z Białorusinem. Informacje nie znalazły jednak potwierdzenia. Dlaczego rozmowy zakończyły się fiaskiem? Nieoficjalnie wymienia się dwa powody - finansowy i polityczny. Szpilewski okazał się dla Legii za drogi, a i podobno kibice z Łazienkowskiej nie chcieli, by ich ukochany zespół prowadził rodak Aleksandra Łukaszenki. Nikt oficjalnie w klubie tego nie komentował, ale wiemy jaka jest sytuacja polityczna świecie i nie da się wykluczyć, że tak właśnie było - mówi gość "Dziennika Sportowego".
Nowy trener Legii ma się czym pochwalić w CV
Ostatecznie więc wybór padł na Iordanescu. Rumun przez ostatni rok odpoczywał od futbolu. 47-letni szkoleniowiec zrobił sobie przerwę z powodów osobistych. Nowy opiekun Legii na konferencji prasowej nie chciał o tym rozmawiać. Powiedział tylko, że sprawa dotyczyła jego rodziny. Prosił, by uszanować jego życie prywatne i nie zagłębiać się w te sprawy.
Iordanescu mimo wciąż młodego wieku jak na szkoleniowca ma się czym pochwalić. Pracował w najlepszych rumuńskich zespołach i zdobył z nimi najcenniejsze trofea w kraju. Sukcesy w piłce klubowej zaowocowały podpisaniem kontraktu z krajową federacją. Stanowisko selekcjonera narodowej drużyny zajmował przez osiem lat. W tym czasie z reprezentacją Rumunii udało mu się awansować na Euro 2024.
Iordanescu woli wygrywać 1:0 niż 4:2
Iordanescu na konferencji prasowej podkreślił, że do Warszawy przyjechał po zwycięstwa i trofea. Musimy zdobyć mistrzostwo, wygrywać mecze. Żeby to zrobić, trzeba strzelać gole i kreować sytuacje, ale zawsze wolę zwyciężać 1:0 niż 4:2. Będziemy trenować i omawiać wszystkie wartości. Nie chcę niczego burzyć. Będziemy budować na podstawach, które już są. Moja wiedza i styl będą powoli implementowane. Dla mnie 99 proc. nic nie znaczy. Zawsze trzeba dawać z siebie 100 procent - zastrzegł nowy trener piłkarzy Legii.
Vinagre mocno obciąża listę płac Legii
Rumuński szkoleniowiec oczekuje, że w letnim okienku transferowym do drużyny dołączy trzech, czterech wartościowych piłkarzy. Iordanescu jasno dał do zrozumienia, że muszą być to zawodnicy prezentujący wyższy poziom od tych, którzy już są w zespole. Na razie jednak nie wiadomo jakim dokładnie budżetem transferowym dysponuje dyrektor sportowy Legii. Najpierw pewnie trzeba będzie kogoś sprzedać, by móc pozwolić sobie na większe wydatki. Legia pewnie chętnie pozbyłaby się Rubena Vinagre. Portugalczyk ma bardzo wysoką pensję jak na polskie warunki i pozbycie się go z listy płac byłoby dla klubu sporą ulgą - twierdzi Dobrzyński.
Jeśli chcesz wiedzieć, co dzieje się z Kacprem Tobiaszem i czy zmiana otoczenia pomogłaby mu wrócić do formy oraz czy po ogłoszeniu przez kibiców bojkotu zakupu karnetów piłkarzom Legii grozi gra przy pustych trybunach, to obejrzyj najnowszy odcinek "Dziennika Sportowego".