„W środę wieczorem reprezentacja piłkarska grała w Monachium rewelacyjnie i mało brakowało, by wyeliminowała z grupy śmierci zespół niemiecki, czyli czterokrotnych mistrzów świata” – pisze portal Origo.
Portal dodaje, że choć na tym skończył się występ węgierskiej drużyny na tegorocznych mistrzostwach Europy, to „nikt nie ma powodu do smutku”, bo reprezentacja strzeliła aż dwa gole.
„Węgierskiej reprezentacji zabrakło 6 minut do cudu na skalę światową” – pisze dziennik „Magyar Nemzet”, nawiązując do wyrównania przez gospodarzy w 84. minucie. Gazeta podkreśla, że nie był to mecz u siebie i drużyny nie mogło wspierać 50 tys. kibiców, jak w Budapeszcie, ale 2,5 tys. Węgrów w Monachium „pod względem głośności i entuzjazmu nie ustępowało kibicom w kraju”.
Inny dziennik „Magyar Hirlap” pisze o wywalczeniu przez drużynę „bohaterskiego remisu”. Ocenia też, że kibice „z dumą mogli odśpiewać po zakończeniu meczu węgierski hymn”.
Komentator dziennika „Nepszava” pisze natomiast, że nigdy by nie uwierzył, że węgierska drużyna będzie w stanie być „równorzędnym rywalem” w swojej grupie, „a tak było”. Dziennik chwali też trenera reprezentacji Marco Rossiego, pod którego kierownictwem reprezentacja „wzniosła się z głębin na dawno niewidziany poziom, a jej wytrzymałość fizyczna i przygotowanie taktyczne osiągały podczas mistrzostw Europy zupełnie niezwykłe wyżyny”.
Według dziennika nie udało się natomiast zrekompensować tego, że „niemal nieustanna obrona wcześniej czy później skończy się jakimś kiksem”.